Sądzę, że nie zdajesz sobie sprawy z tego kim tak naprawdę jesteś, dopóki nie stracisz tego kim byłeś.
Nie wiem czy byłam bardziej zrozpaczona czy zła następnego ranka zaraz po przebudzeniu. Pierwszą rzeczą lub raczej osobą o jakiej pomyślałam był Harry. Łzy pojawiły się razem z wspomnieniami. Wiedziałam że nie mogę się nad sobą użalać. To nic nie da a jeszcze pogorszy mój stan. Starłam grzbietem dłoni cieknące po moich policzkach słone krople i wstałam z łóżka. Postanowiłam skierować się na dół aby napić się zimnej wody która ugasiłaby moje pragnienie.
Weszłam do kuchni i od razu rzucił mi się w oczy wysoki mężczyzna w białym stroju szefa kuchni. Krzątał się wokół gotujących się potraw nucąc pod nosem jakąś nieznaną mi melodię. Zmrużyłam oczy zastanawiając się czy wzrok z rana nie płata mi figli. Jednak gdy 'kucharz' mnie zobaczył byłam pewna że to nie żadna fatamorgana.
- Jak sądzę panna Marissa - powiedział. Pokiwałam twierdząco głową. Mężczyzna wytarł ręce o ręcznik zawieszony przez ramię i wyciągnął ją w moją stronę. - Michael Samuel.
Uścisnęłam jego dłoń i również się przedstawiłam. Byłam jeszcze trochę zdezorientowana a w mojej głowie kłębiło się mnóstwo pytań. Na szczęście pan Michael wyjaśnił mi powód swojej obecności w moim domu.
- Twój ojciec zatrudnił mnie jako kucharza. Wcześniej prowadziłem restaurację we Włoszech - uśmiechnął się przyjaźnie. Dziwnym trafem od razu polubiłam tego mężczyznę.
Nagle w mojej głowie pojawiła się zapalona żarówka.
- Ach no tak - przytaknęłam. - Michael Samuel, właściciel restauracji 'In Italy'. Rodzice opowiadali mi o panu. Jadali u pana podczas miesiąca miodowego a potem przyjeżdżali co roku bo tak im smakowały pana dania.
- Naprawdę? Bardzo mi miło z tego powodu. Mam nadzieję że zasmakują również tobie - rzekł kucharz i odwrócił się w stronę kuchenki. Zajęłam moje standardowe miejsce przy wysepce. Na jakiś czas zapomniałam o dręczących mnie dotychczas myślach. - Na co masz ochotę?
- Na gofry! - niemalże krzyknęłam.
Pan Michael był około sześćdziesięcioletnim mężczyzną z mocno zakręconymi siwymi wąsami. Bez wątpienia mógłby być moim dziadkiem. W jego głosie można było usłyszeć włoski akcent który był pewnie skutkiem długoletniego mieszkania we Włoszech.
- A właśnie - odwrócił się w moją stronę szef kuchni. - W korytarzu stoi paczka dla ciebie.
Zdziwiona spojrzałam na staruszka.
- Paczka? Do mnie? - zapytałam na co pokiwał twierdząco głową.
Wstałam z miejsca i skierowałam się w stronę drzwi wejściowych. Rzeczywiście. Pod ścianą stał wielki prezent. A obok niego wielki bukiet czerwony róż. Podeszłam bliżej wielkiej niespodzianki i uklęknęłam. Odwiązałam niebieską wstążkę i otworzyłam wieczko. W środku znajdował się ogromny miś. Wielkością dorównywał mi. Jego futerko było koloru beżowego a na puchatej mordce królował szeroki uśmiech. Mocno się do niego przytuliłam. Był przesiąknięty tak dobrze znanym mi zapachem. Dopiero teraz zauważyłam przyczepioną do róż kopertę. Chwyciłam ją i otworzyłam. Wzrokiem sunęłam po tekście zapisanym na niej.
Włącz: http://www.youtube.com/watch?v=MrL7NiiQTHI
Kochana Marisso!
Wybacz za tak niestaranne pismo niestety piszę ten list na kolanie w pośpiechu. Zaraz wylatuje chociaż pewnie gdy będziesz to czytać ja będę już w drodze.
Nie chcę żebyś płakała, smuciła się i rozpamiętywała. Chcę abyś była szczęśliwa. Jestem pewny że znajdziesz kogoś lepszego ode mnie. Kogoś kto da Ci wszystko. Kogoś kto na Ciebie zasługuje bo jesteś niesamowitą osobą. Ja na pewno nie jestem tym kimś. Chociaż bym chciał. Twoja miłość jest czymś wyjątkowym. I jestem cholernym szczęściarzem bo obdarzyłaś mnie nią. Wspaniale było czuć Cię blisko siebie. Wspaniale było mieć Cię obok siebie. Bo byłaś i jesteś całym moim światem. Jedyną osobą którą pokochałem tak mocno i tak szczerze. Nie wiem co by było gdybym Cię nie spotkał. Moje życie byłoby wtedy zapewne takie samo. Monotonne, szare, nudne. Wniosłaś światło i szczęście do mojego świata. Sprawiłaś że nauczyłem się kochać i być kochanym. Dziękuję Ci za każdą sekundę, minutę, godzinę, dzień. Dziękuję za każde spojrzenie, uśmiech, dotyk, słowo. Za każdy śmiech. Za każdy uścisk. Za każdy pocałunek. Za wszystko.
Pamiętaj, w moim sercu zawsze będzie dla Ciebie miejsce. Mam nadzieję że kiedy w końcu będziemy mogli być razem znajdziemy siebie. Tymczasem żyj chwilą i błagam, nie zapomnij chwil które razem przeżyliśmy.
Harry x.
Na papierze zostały mokre plamy zapewne po jego łzach. Przybyły do nich także moje przez co cały list był przesiąknięty a tusz w niektórych miejscach rozmazał się. Cały czas ściskałam w dłoniach naszyjnik który od niego dostałam. Czułam się rozdarta. Brakowało mi go. Tak okropnie mi go brakowało. Chciałam żeby tu był. Żeby wrócił i przytulił. I powiedział że wszystko będzie dobrze. Jednak tak jak zawsze, tak się nie stało a ja kolejny raz się rozczarowałam.
~*~
Wiem że rozdział okropnie krótki i w ogóle jakiś taki dupowaty niestety nie mam żadnego pomysłu co by tu jeszcze dodać >.< Nie gniewajcie się. W nagrodę w następnym rozdziale nieźle Was zaskoczę :D (mam nadzieję). Nastąpi zwrot akcji o 180 stopni :) Czy to będzie zmiana pozytywna? Tego dowiecie się w niedzielę :> Czekam na Wasze opinie i proszę komentujcie, dobrze wiecie jak to podnosi na duchu bo zapewne sami też piszecie opowiadania ;)
Przesyłam Wam tysiąc buziaków, kochani ;3 - Aga - @stylesplanetx xxx
rozdział jak zawsze cudowny! :) x
OdpowiedzUsuń@adka_xxx
Aww jaki słodziutki ten list, misio, róże i w ogóle <3 So sweet *.* Już się boję co wykombinujesz xD
OdpowiedzUsuńrozdział niesamowity <3
OdpowiedzUsuńList od Harrego ... brak słów na prawdę <3 kocham to opowiadanie
zapraszam do siebie :) http://opwiadania1d.blogspot.com/
... Nie wiem co napisac. Ten rozdzial jet super.!!! I jeszcze ten cudowny list. Awww. Nie moge sie doczekac nastepnego.!! :)
OdpowiedzUsuń