Liczba wyświetleń

niedziela, 31 marca 2013

Rozdział 22 - 'Nic się od roku nie zmieniło'

- Nie wiem, czy to jest dobry pomysł - powiedziałam chyba po raz setny w ciągu dzisiejszego dnia, a jest dopiero trzynasta.
Miałam na myśli oczywiście koncert One Direction, na który postanowiła mnie zabrać Lou. Nie chciałam jechać, jednak moja ciocia zdecydowała za mnie i chcąc, nie chcąc byłyśmy już w drodze na Arenę O2 w Londynie.
Okropnie bałam się kolejnego spotkania z Harry'm. A jak dowiedziałam się z internetu miała tam być także Taylor. Nie wiedziałam jak mam się zachowywać w jej towarzystwie. Podobno ona nadal uważała, że jej związek z Harry'm to prawda. Biedna dziewczyna.
- Oj Marissa, nie dramatyzuj - machnęła ręką Lou. - Nie będzie tak źle.
Westchnęłam.
- Taylor tam będzie - mruknęłam. - Jak ma nie być źle?
Blondynka zachichotała cicho.
- Jesteś aż tak zazdrosna? - zapytała, na co ja spojrzałam na nią zdziwiona.
- Ja? Zazdrosna? - odpowiedziałam jej pytaniem na pytanie.
Lou spojrzała na mnie z niedowierzaniem. Mój głos był chyba zbyt piskliwy żeby mógł brzmieć przekonująco. 
- Wiem, że go kochasz, i wiem, że on kocha ciebie.
- Tak myślisz?
- Pewnie! Przez ten cały czas ja byłam, na każdym koncercie i na każdym wywiadzie. Widziałam jak cierpi. Jemu naprawdę nie było łatwo. A potem menagerowie znaleźli tą Taylor i sprawa się pogorszyła. Chłopak kompletnie się podłamał. Naprawdę ciężko mu było codziennie wdziewać maskę i udawać, że ją kocha, kiedy prawda była zupełnie inna. Chciałabym, żeby wreszcie był szczęśliwy. Marissa, daj mu to szczęście. Zasłużył na nie.
Szybko skierowałam wzrok na okno. 
Byłam w stanie wybaczyć mu o każdej porze dnia i nocy. Kiedykolwiek. Pytanie tylko, czy on na to wybaczenie zasługiwał. Bałam się, że znowu mnie zrani, czego moje serce by nie wytrzymało. Miałam wrażenie, że dopiero co je posklejałam.
- Marissa, wysiadasz? - zapytała Lou.
Potrząsnęłam głową aby całkowicie powrócić na ziemię. Dopiero teraz zorientowałam się, że byliśmy już na miejscu.
- Tak, tak, już - wydukałam i wygramoliłam się z auta. 
Jako, że moja ciocia miała zajęte ręce przez skrzyneczki z kosmetykami i innymi potrzebnymi narzędziami, to ja wzięłam Lux na ręce.
Dziewczynka uśmiechnęła się do mnie a jej oczy zabłysnęły. 
We trzy powędrowałyśmy w stronę tylnego wejścia na Arenę. Weszłwszy przez duże drzwi - które były zresztą pilnowane przez parę ochroniarzy, którym pokazać musiałyśmy specjalne wejściówki aby nas wpuścili - znalazłyśmy się na długim korytarzu. Podążałam za blondynką. Minęłyśmy parę zakrętów, paru ludzi z ekipy i weszłyśmy przez jedne z drzwi.
Pomieszczeniem, w którym się znajdowałyśmy okazała się garderoba chłopców. Meblem, który jako pierwszy rzucił mi się w oczy była duża, czerwona, skórzana kanapa-rogówka wciśnięta w kąt pokoju. Po prawej stronie od wejścia stało pięć, białych toaletek, gdzie Lou rozłożyła swoje manatki. Po lewej stronie znajdował się spory i długi stół z jedzeniem. W pokoju zauważyłam również Play Station, duży telewizor, bilard, Twister'a, piłkarzyki i wiele innych rozrywek. Nad kanapą wisiało mnóstwo złotych i platynowych płyt. W równym stosiku obok szafki z telewizorem stały gry oraz płyty. Nie mogło zabraknąć oczywiście wieży stereo. 
Przekroczyłam próg garderoby i od razu poczułam pod stopami puszysty dywan czarnego koloru. Idealnie współgrał z kolorem kanapy. Ściany były mocno ciemne przez co na niezbyt jasnym tle mocno wyróżniały się poszczególne meble. 
Postawiłam Lux na podłodze a dziewczynka od razu pobiegła w stronę lewego konta, gdzie znajdowały się jej zabawki. Wcześniej ich nie zauważyłam.
W skupieniu przyglądałam się Lou, która wypakowywała na toaletki różnego rodzaju upiększacze.
- Czemu nie wchodzisz? - zapytała blondynka a ja zdałam sobie sprawę, że nadal stoję w drzwiach. 
Trochę niepewnie weszłam do garderoby i powoli, jakby podłoże wyłożone było minami, podeszłam do cioci. 
- Pomóc ci jakoś? - zapytałam cicho.
Nadal byłam ździebko zestresowana.
- Nie, nie. Poradzę sobie - rzekła uśmiechając się szeroko do mnie.
Chciała chyba jeszcze coś powiedzieć ale uniemożliwił jej to dźwięk przychodzącego sms-a. Wyjęła z kieszeni spodni telefon i chwilę czytała wiadomość tekstową. Na jej twarz wtargnął chytry uśmieszek ale zniknął szybciej niż się pojawił. Schowała aparat z powrotem i skierowała się do mnie:
- Chłopcy zaraz będą.
Moje serce przyśpieszyło a oczy szeroko się otworzyły. Ręce mi się pociły przez co, co chwilę musiałam wycierać je o moje czarne jeansy.
Wtedy wydarzyło się coś na co w głębi duszy miałam nadzieję. Lux oznajmiła, że chce coś zjeść.
- To ja się przejdę z nią do bufetu - rzekłam szybko.
Chwyciłam dziewczynkę za rękę i zanim Lou zdążyła cokolwiek powiedzieć wyszłam z nią z garderoby.
Ruszyłyśmy korytarzem a ja szepnęłam Lux na ucho:
- Masz świetne wyczucie czasu. 
Posłałam jej pełen wdzięczności uśmiech a ona go odwzajemniła jakby taki właśnie miała zamiar.
Nie za bardzo orientowałam się jeśli chodzi o położenie bufetu, także krążyłyśmy od drzwi do drzwi poszukując naszego celu. Wreszcie zrezygnowana postanowiłam zapytać jednego z ochroniarzy o drogę. Po uzyskaniu odpowiedzi skierowałyśmy się we wskazanym kierunku.
- Na co masz ochotę? - zapytałam Lux i wzięłam ją na ręce żeby lepiej widziała zawartość stołu.
- Mmm, to! - powiedziała kuzynka i swoim małym paluszkiem wskazała żelki Haribo.
- Okay.
Włożyłam do plastikowego kubeczka garść słodyczy i razem z blondyneczką ruszyłyśmy w drogę powrotną.
Byłyśmy już na korytarzu, na którym są drzwi od garderoby (nie doszłybyśmy tam bez małej pomocy drogowskazów) gdy zza rogu wyłonili się chłopcy z One Direction. Było już za późno żeby się cofnąć. Zauważyli mnie. Zdezorientowani wpatrywali się we mnie próbując upewnić się, że to na serio ja i uśmiechnęli się gdy byli już pewni. 
- Marissa! - krzyknął Louis i jako pierwszy uwięził mnie w żelaznym uścisku.
To samo czekało mnie ze strony Niall'a, Liam'a i Zayn'a. Harry nadal stał w tym samym miejscu, w którym zatrzymał się gdy mnie zobaczył. Chłopcy albo nie zauważyli jego dziwnego zachowania albo ich to nie interesowało bo zaczęli zadawać mi miliony pytań.
- Co ty tu robisz? Jak przyleciałaś? Tata się zgodził? A może uciekłaś? - pytał przejęty Nialler.
- Proszę cię, myślisz, że tata pozwoliłby mi lecieć do Anglii? Nic się od roku nie zmieniło - prychnęłam lekko się uśmiechając.
Chłopcy mi zawtórowali.
- A jak długo zostajesz? - zapytał Zayn.
- Wracam jutro niestety - mruknęłam lekko smutna. - Tato nic nie wie o tym, że tu jestem i niech tak zostanie. 
- Sama przyleciałaś? - zadał kolejne pytanie Lou.
- Mmm... Nie, znaczy... tak jakby. Ugh, to długa historia, opowiem wam ją kiedy indziej - powiedziałam i szybko zmieniłam temat: - Słyszałam, że zaraz macie koncert.
Zespół szeroko się uśmiechnął i na szczęście nie poruszał przerwanego przeze mnie wątku.
- Tak, już nie możemy się doczekać. Dwa dni temu mieliśmy ostatni występ - rzekł Liam. - Trochę już zapomnieliśmy jak to jest. 
Potraktowałam to jako żart i lekko się uśmiechnęłam. Nagle coś mi się przypomniało.
- Chłopcy, Lou pewnie na was czeka - powiedziałam.
- No tak, to chodźmy - odparł Niall i weszliśmy przez drzwi od garderoby.
- No nareszcie! - zawołała ucieszona stylistka. - Już myślałam, że zaginęliście w akcji.
Zespół usiadł na miejscach przy toaletkach a ich wyglądem zajęły się makijażystki i fryzjerki. Próbowałam nie zaprzątać sobie głowy zachowaniem Harry'ego i tym, że nie zamienił ze mną ani słowa było to chyba jednak nie mozliwe. A do tego jak na szpilkach czekałam gdy w drzwiach pojawi się jego 'dziewczyna'. Będę mogła po raz pierwszy zobaczyć ją na własne oczy. Wprost nie mogłam się doczekać.

~*~
Strasznie krótki ten rozdział ._. Przepraszam. Wiecie, mam pomysły i wenę ale gdy tylko usiądę do komputera nie potrafię skleić jednego dobrego zdania. Nie chcę psuć rozdziałów pisząc byle jak, tylko żeby było. Ale wiem, że jeśli nie będę pisać stracę czytelników, a tego nie chcę za nic w świecie (!) Nie wiem, postaram się poprawić. Pisać szybciej, ale i lepiej. Tak, żeby Was nie zawieść :) Mam nadzieję, że mi się to uda i już za kilka dni zobaczycie nową notkę :)
A tymczasem życzę Wam jeszcze raz Wesołego Alleluja! :)
Do napisania, Aga - @stylesplanetx xxx
 
Zachęcam do obejrzenia zwiastuna mojego nowego bloga. Jak na razie dopiero zwiastuna gdyż bloga jeszcze nie zaczynam ;) Może Wam się spodoba i będziecie mieli ochotę czytać moje nowe opowiadanie :D
 

sobota, 30 marca 2013

Smacznego Jajka

Hej, hej kochani :) Z racji, że zbliżają się święta Wielkanocne chciałabym Wam życzyć Smacznego Jajka, mokrego Dyngusa i 'bogatego' zająca :)
Życzenia krótkie ale od serca :3 Mam nadzieję, że te święta będą dla Was udane :>
 


Jeśli chodzi o rozdział (jeśli Was to interesuje) to pojawi się w niedzielny wieczór.

Ogromnie Wam dziękuję za ponad 10 tys wejść! Jesteście niesamowici, jestem wielką szczęściarą, że Was mam :** xx

piątek, 15 marca 2013

Liebster Award 5, The Versatile Blogger oraz The Best Blog Awards

Hej, hej :D Z nudów postanowiłam odpowiedzieć na kolejną nominację Liebster Award oraz coś zupełnie nowego czym jest The Versatile Blogger i The Best Blog Awards :)

Kolejny raz serdecznie dziękuję za nominację! Nie wiem co jeszcze mogłabym dodać więc powiem tylko, że jesteście naprawdę wspaniałymi czytelniczkami i dziękuję że jesteście przy mnie zawsze. Gdy mam dobry czy zły humor, czy piszę dobre rozdziały czy wręcz przeciwnie. Kocham Was i jeszcze raz dziękuję ♥♥♥

~*~

Liebster Award :)

Zasady znacie więc nie będę ich Wam przypominać ;) Przejdę od razu do sedna.

Nominację otrzymałam od autorki http://one-direction-blog-belive-in-magic.blogspot.com/ za co serdecznie Jej dziękuję :)

Pytania + odpowiedzi:

1. Od kiedy jesteś Directioner ?
Połowa listopada 2011.
2. Ulubiony członek 1D ?
Harreh. 
3. Ulubione trzy piosenki 1D
Wszystkie kocham ale tak mocno, mocno to 'They Don't Know About Us', 'Little Things' i 'Moments'
4. Ulubiony blog ?
Dopiero zaczynający się http://pain-magic-love.blogspot.com/ ♥ 
5. Którą z dziewczyn chłopaków lubisz najbardziej ?
Danielle
6. Lubisz Little Mix ?
Pewnie :D #Mixer
7. Ulubiony film ?
'Listy do Julii'.
8. Jesteś Larry Shipper ?
Jasne że tak!
9. Ulubiony bromance w One Direction ?
Larry i Zarry
10. Co nakłoniło Cię do założenia Blog ? 
Bujna wyobraźnia i fakt że innym dziewczynom sprawiało to wiele frajdy :)
11. Kto jest twoim ulubieńcem w 1D ?
Było, Harreh.

~*~

A teraz The Versatile Blogger :)

Każdy nominowany powinien:
- podziękować nominującemu na jego blogu,

- napisać 7 faktów o sobie,

- opublikować nagrodę The Versatile Blogger na swoim blogu,

- nominować 10 blogów, które Twoim zdaniem na to zasługują,

- poinformować o nominacji autorów nominowanych przez Ciebie blogów.



Dziękuję za nominację autorce http://la-la-la-la-la-land.blogspot.com/ oraz http://rockmebebe.blogspot.com/

Nie ma sensu pisać dwa razy siedmiu faktów o mnie na dwa blogi więc odpowiem tylko raz ;)

7 faktów o mnie:
1. Uwielbiam czytać książki.
2. Zawsze jedząc, muszę mieć poukładane jedzenie na oddzielne 'kupki'. Wiem dziwna jestem XD
3. MUSZĘ myć włosy codziennie, mam na tym punkcie obsesje XD
4. Szybko się nudzę, staram się nad tym pracować.
5. U mnie w szkole nie ma ani jednej Directioner ._.
6. Jak miałam trzy lata miałam wymyślonego przyjaciela Miniusia XD
7. Moja wada wzroku to -3,75 dioptri.

Nominacje:
1. http://pain-magic-love.blogspot.com/
2. http://and-little-things-1d.blogspot.com/
3. http://bendit-like-tommo.blogspot.com/
4. http://i-will-never-forget-us.blogspot.com/
5. http://jealous-poor-and-other.blogspot.com/
6. http://sick-truth.blogspot.com/
7. http://turn-back-time-with-one-direction.blogspot.com/
8. http://sick-mad-sad.blogspot.com/
9. http://myworld-with-onedirection.blogspot.com/
10. http://xtaintedllove.blogspot.com/




~*~

The Best Blog Awards :)

Nominacja otrzymana od autorki http://sad-beautiful-tragic-love.blogspot.com/ ♥ Bardzo dziękuję :)

Zasady:
1. Nominować 10 najlepszych według ciebie blogów.
2. Poinformować o tym autorów na ich blogach.
3. Odpowiedzieć na następujące pytania:
- ile masz lat?
- co cię skłoniło do prowadzenia bloga?
- dlaczego piszesz o tym o czym piszesz?
- jak długo piszesz bloga?
- twoje największe marzenie...?
PS.- Tych pytań nie można zmieniać tak jak w LA. Są to pytania, na które każdy nominowany musi odpowiedzieć
.

1. Ile masz lat?
Rocznikowo 14.
2. Co cię skłoniło do prowadzenia bloga?
Bujna wyobraźnia i fakt że innym dziewczynom sprawiało to wiele frajdy.
3. Dlaczego piszesz o tym czym piszesz? 
Bo jestem Directioner
4. Jak długo piszesz bloga?
Zależy jakiego. Tak ogólnie to na bloggerze jestem od marca 2012. Czyli jakiś rok.
5. Twoje największe marzenie...?
Spotkać 1D

Nie nominuję, bo zapewne nominowałabym te same blogi co w The Versatile Blogger :)

Naprawdę nie wiem co z kolejnym rozdziałem. Postaram się w ten weekend ale niczego nie obiecuję. Od poniedziałku do środy mam rekolekcje, w czwartek wolne więc postaram się napisać jakieś dwa rozdziały :) Buziaki mośki kochane :*** xxx

sobota, 9 marca 2013

Rozdział 21 - 'Moje serce się zatrzymało bo nie miało dla kogo bić'

'Urok pierwszej miłości polega na naszej niewiedzy, że to się może kiedyś skończyć.' - Benjamin Disraeli.

- Co ty tu robisz? - zapytał Harry gdy siedzieliśmy w Starbucks'ie jakąś godzinę po naszym spotkaniu. 

Nie spodziewałam się po nim takiego zachowania. Myślałam że się ucieszy.
- Postanowiłam przylecieć do Londynu i wyjaśnić parę spraw.
Chłopak nic nie odpowiedział więc kontynuowałam.
- Cały rok zastanawiałam się czy mnie pamiętasz. Najpierw nasz kontakt był świetny i wtedy nagle się urwał. Przestałeś dzwonić, pisać. W ogóle się nie odzywałeś. Tłumaczyłam to sobie tym że nie masz czasu. Trasa, koncerty, nowa płyta. Ale gdy pisząc do ciebie nie dostawałam żadnej odpowiedzi zaczęłam sądzić że nasza znajomość na serio była tylko letnią przygodą. Prawdopodobnie, oczekiwałam zbyt wiele od mojego pierwszego zauroczenia ale czułam, że należą mi się małe wyjaśnienia. Dlatego przyleciałam. Być może jestem zbyt nachalna żądając tego od ciebie. Nie wiem. Być może ty, chcąc nie sprawić mi zawodu starałeś się utrzymywałeś ze mną chwilowy kontakt nagle go urywając mając nadzieję że zapomnę. Jednak ja nie zapomniałam. W moim sercu nadal zajmujesz bardzo ważne miejsce. 'Kto przestaje kochać - ucieka, ale kto nie może przestać - ściga.' Powiedział jakiś pisarz. Kochałam cię. Kochałam cię całą sobą. Byłeś dla mnie wszystkim. I mimo iż musieliśmy się chować czy ukrywać te parę dni, które z tobą spędziłam były najlepszymi dniami w całym moim życiu. Nigdy nie zastanawiałam się nad uczuciem, którym ciebie darzę. Nie wiedziałam co to do końca jest. Wiedziałam jednak, że jesteś dla mnie okropnie ważny. Zawsze będziesz. Myślałam że ja też jestem dla ciebie ważna. Tak mi się wydawało. Do czasu kiedy zniknąłeś. Przyjechałam tutaj aby się z tobą zobaczyć. Tęskniłam za tobą. Ale moje uczucia nie mają tutaj znaczenia jeśli ty nie czujesz tego samego. Harry, wybacz. Ja nie chcę cię zmuszać do niczego. Chcę tylko odpowiedzi. Muszę wiedzieć. Muszę znać prawdę.
Zakończyłam swój monolog co jakiś czas przerywając ponieważ dławiłam się własnymi łzami. Ciężko było mi powiedzieć na głos słowa, które już od dawna tłumiłam w sobie. Teraz już niczego się nie bałam. Nie czułam lęku, który towarzyszył mi chwilę przed naszym spotkaniem. Czułam pewnego rodzaju ulgę. Jakby kamień spadł mi z serca. Jakbym wreszcie mogła odetchnąć pełną piersią a nie tylko małymi oddechami. Z coraz większym niepokojem czekałam na odpowiedź chłopaka. Nie wiedziałam czy mnie wyśmieje czy wprost przeciwnie. On jednak jedynie westchnął. Spuścił wzrok i rękoma przetarł twarz. 
- Nie wiem od czego zacząć... Bardzo chciałem utrzymywać z tobą kontakt. Jednak w miarę oddalającego się czasu naszego pożegnania ja coraz bardziej tęskniłem. Nie umiałem normalnie funkcjonować bez ciebie. Czułem się jakby ktoś zabrał mi całe powietrze które niezbędne mi było do normalnego życia. Moje serce się zatrzymało bo nie miało dla kogo bić. Menadżerowie to zauważyli i zdecydowali się na drastyczne środki. Zmienili mi numer, usuwając twój, przejęli kontrolę nad moim Twitter'em i powiedzieli że jeśli będę chciał się z tobą spotkać lub jakkolwiek inaczej skontaktować gorzko tego pożałuję. Tak cholernie chciałem cię zobaczyć. Ale miałem związane ręce. Postanowiłem inaczej zareagować. Chodziłem jak duch; bez życia. Miałem na wszystko wylane. Koncerty jakoś dawałem radę przetrwać, udając że wszystko jest dobrze. To samo na wywiadach. Zrezygnowałem za to z życia towarzyskiego. Nie wychodziłem nigdzie. Starałem się unikać gal lub innych wystawnych przyjęć. Odizolowałem się od świata zewnętrznego. Directioners niestety zauważyły że coś jest ze mną nie tak. Menadżerom udało się jednak temu zaradzić. Znaleźli mi dziewczynę. Chcieli tym udowodnić fankom, że ze mną nie dzieje się nic złego. Kazali mi grać. Miałem udawać że ją kocham i że jestem z Taylor szczęśliwy. Ale ja zaczynam mieć tego dosyć. Chcę całować ciebie a nie ją. Chcę przytulać ciebie a nie ją. Chcę chodzić za rękę z tobą a nie z nią. Chcę być z tobą a nie z nią. Marissa, zawsze będziesz najważniejszą dziewczyną w moim życiu. Nikt, ani nic tego nie zmieni. Nie wiem jak mam zaradzić temu całemu choremu związkowi. Nie mogę z nią zerwać bo nawet nie jesteśmy razem. Ja naprawdę nie wiem co robić. Kocham się Marissa, niczego innego nie jestem w stu procentach pewny.
Wpatrywałam się w niego z wymalowanym na twarzy zaskoczeniem ale i szczęściem. Wytarłam mokre policzki i zapytałam cicho:
- Naprawdę?
Chłopak pokiwał twierdząco głową. On mnie kochał. Nadal. Mimo iż minął rok.
- Ale nie wiem czy ty kochasz mnie.
- Kocham. Nawet nie wiesz jak bardzo - powiedziałam lekko uśmiechając się przez łzy.
- Chciałbym cię teraz pocałować ale nie mogę - powiedział szeptem przez co ja poczułam lekkie ukłucie w sercu.
- Wiem.
Spuściłam wzrok. Harry głośno westchnął ale po chwili wstał i wyciągnął w moją stronę rękę.
- Chodź.
Nie pytałam gdzie i po co. Po prostu złapałam jego dłoń i razem z nim wyszłam z lokalu. Znajdując się na ruchliwym chodniku rozluźniliśmy uścisk. Nie mogliśmy przecież chodzić jak para skoro nią nie byliśmy. 
imageSkręcając za rogiem, Harry wyjął z kieszeni kluczyki od samochodu i otworzył nimi drzwi swojego czarnego Audi R8.
Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy z piskiem opon. 
- Gdzie jedziemy? - moja ciekawość nie wytrzymała i musiałam zadać to pytanie. 
- Do mnie - odpowiedział szybko lekko się uśmiechając.
Na mojej twarzy również zagościł minimalny uśmiech. Chwilę przyglądałam się chłopakowi a potem skierowałam swój wzrok na okno. Mijaliśmy mnóstwo wysokich wieżowców ale z każdym kilometrem ich liczba zaczęła się zmniejszać aż w końcu ich miejsce zajęły domy jedno lub wielorodzinne. 
Po paru minutach Harry skręcił w jakąś boczną uliczkę, w której znajdowały się piękne i luksusowe wille zupełnie jak na mojej ulicy w Nowym Jorku. Samochód zatrzymał się na podjeździe jednego z takich domów. 
Wysiedliśmy z samochodu i dopiero wtedy mogłam w całej okazałości zobaczyć miejsce zamieszkania chłopaka o kręconych włosach.
Był to wielki biały budynek o płaskim dachu. Od ulicy odgradzał go wysoki kamienny mur. Dom miał wiele okien a wejść do niego trzeba było przez dębowe drzwi, które otwierały się na dwie strony. Miejsce przed budynkiem wyłożone było granitowymi płytami. 
Harry pociągnął mnie za rękę w stronę wejścia. Gdy już znaleźliśmy się w środku, Loczek dokładnie zamknął za nami drzwi. Ruszyłam za nim do salonu. 
Położyłam torbę na kanapie a gdy tylko się odwróciłam poczułam ciepłe usta chłopaka na moich wargach. Lekko zdziwiona ale szczęśliwa odwzajemniłam pocałunek. Z każdą sekundą stawał się on coraz bardziej zachłanny. Chłopak sprytnie odwrócił moje ciało tak że opierałam się plecami o ścianę. Odsunęliśmy się od siebie ciężko oddychając. Nadal stykaliśmy się czołami. Patrzeliśmy sobie głęboko w oczy. Przygryzłam dolną wargę i spuściłam wzrok.
- Wybacz, musiałem - szepnął mi do ucha i odszedł.
Moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Zawsze tak się działo gdy był zbyt blisko.
Podążyłam za nim do kuchni i nie pozostając mu dłużna wpiłam się w jego usta. Oderwałam się od niego i z chytrym uśmieszkiem powiedziałam:
- Wybacz, musiałam.
Zostawiłam zdezorientowanego chłopaka w kuchni i po zabraniu mojej torebki z salonu opuściłam jego dom.

- Już jestem! - krzyknęłam w głąb mieszkania państwa Atkin'ów. Była godzina siedemnasta.

W korytarzu pojawiła się Lou.
- I jak? - zapytała kobieta po przwitaniu.
Westchnęłam i za rękę zaprowadziłam ją do salonu. Usiadłyśmy na kanapie a ja opowiedziałam jej i Tom'owi całą historię. Zacząwszy na wyjaśnieniach w Starbucks'ie a skończywszy na moim spektakularnym wyjściu. Po długiej rozmowie i zjedzeniu kolacji skierowałam się do mojego pokoju marząc jedynie o pójściu spać. Przypomniało mi się, że obiecałam zadzwonić do Jus'a i zdać mu relację z dzisiejszego dnia. Także czekała mnie kolejna konwersacja wyjaśniająca moje spotkanie z Harry'm. 
Justin powiedział mi abym uważała i nie dała się zakręcić wokół palca. Byłam mu wdzięczna za takie rady jednak sama też umiałam za siebie zadbać. 
Zakończyłam połączenie i na pół przytomna skierowałam się w stronę łazienki. Wzięłam szybki prysznic i po wykonaniu reszty wieczornej toalety wskoczyłam do łóżka i zasnęłam niczym małe dziecko.

~*~ 
Rozdział jest tak beznadziejny i tak do dupy jak chyba jeszcze żaden. Chciałam to opisać lepiej i plan ich rozmowy miał być w ogóle inny. Wyszło jak wyszło. Wybaczcie. Dodałam tą notkę tylko ze względu na Wasze prośby. Przepraszam jeszcze raz. Postaram się poprawić, chociaż straciłam jakąkolwiek wizję na dalsze rozdziały. Jeszcze parę dni temu miałam w głowię całe życie Marissy i Harry'ego a teraz, nic. Może wena nawiedzi mnie w najbliższych dniach. Mam nadzieję. Postaram się coś wykombinować, trzymajcie kciuki. 
Gorąco Was pozdrawiam, Aga - @stylesplanetx x

poniedziałek, 4 marca 2013

Rozdział 20 - 'Cześć Harry'

Rodzice nie mieli nic przeciwko wyjazdowi razem z Justin'em. Bardzo mu ufali i wiedzieli że przy nim nie stanie się mi krzywda. 
Następnego ranka zaraz po przebudzeniu pierwszą rzeczą którą zrobiłam było spakowanie się. Jako że nie miałam wczoraj na to czasu postanowiłam zrobić to dziś. Z garderoby wyjęłam walizki i spakowałam do nich jakąś część mojej garderoby. Do Londynu miałam lecieć na trzy dni i w tym czasie mieszkać u cioci Lou. Ona nie miała nic przeciwko i z wielką radością zgodziła się mnie przyjąć pod swój dach. Uważała, że powinnam powiedzieć rodzicom o konkretnym powodzie mojego wyjazdu, jednak gdy wyjaśniłam jej całą sytuację zrozumiała mnie i obiecała kryć. Ona jest na serio fantastyczną kobietą. Mimo iż dzieli nas parę lat różnicy mam wrażenie że jesteśmy w tym samym wieku. 
Zapakowane walizki odstawiłam pod drzwi i poszłam do łazienki. Po wzięciu szybkiego prysznica ubrałam się w długie, czerwone rurki, krótką, koszulkę z jakimś nadrukiem i białe wysokie Conversy. Narzuciłam jeszcze na siebie jeansową koszulę i byłam gotowa. Włosy jedynie lekko zakręciłam, tak aby swobodnie opadały na ramiona. Rzęsy musnęłam tuszem a nad ich górną linią namalowałam kreskę eyeliner'em. Jeszcze tylko cienka warstwa arbuzowego błyszczyka i mój makijaż skończony. 
Wyszłam z łazienki i razem z walizkami zeszłam na dół. Postawiłam je w korytarzu i głośno wzdychając weszłam do kuchni. Tam na stole czekał na mnie omlet i porcja owoców. Uśmiechnięta usiadłam przy stole i zabrałam się za jedzenie uprzednio witając się z Michael'em.
- Gdzie Justin? - zapytałam jednak mężczyzna nie odpowiedział bo w pomieszczeniu pojawił się mój przyjaciel. - Oo, o wilku mowa - dodałam i pocałowałam chłopaka w policzek.
Out in Glendale
 
G-Star Raw by Marc Newson: Printed Galaxy Hooded Sweatshirt $170
Android Homme: Propulsion 2.5 Shoes $220
 
jadore-lamodeJustin był dziś ubrany w granatowe hoodie, bordowe skejty, tego samego koloru czapkę oraz spodnie z obniżonym krokiem. Przez szlufkę spodni przewieszonego miał psa na breloczku. 
Chłopak usiadł przy stole a pan Michael od razu podstawił mu pod nos śniadanie. 
- Jak się spało? - zapytałam.
- Świetnie, a tobie? 
- Też - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się a on to odwzajemnił. - Na którą mamy samolot? 
- Na jedenastą - odparł brązowowłosy a ja odruchowo spojrzałam na zegar. 
Była dziesiąta siedemnaście. W myślach obliczałam czas dojazdu, czas odprawy, zajęcie miejsc i inne sprawy związane z wylotem. 
- Za jakieś trzy minuty musimy wyjeżdżać - powiedziałam spoglądając uważnie na chłopaka.
- Aż za trzy? - zapytał z niedowierzaniem, na co ja jedynie pokiwałam twierdząco głową.
- Jak pojedziemy później to spóźnimy się na samolot, więc dojadaj tego omleta bo już straciliśmy dwadzieścia sekund na tą rozmowę.
Dwie i pół minuty później siedzieliśmy już w samochodzie jadąc w stronę lotniska. Przez całą drogę milczeliśmy. Nie była to jednak uciążliwa cisza. Każde z nas zajęło się swoimi sprawami i po półgodzinie byliśmy na miejscu. 
Przez wielkie szklane drzwi weszliśmy do środka. Justin poszedł odebrać nasze bilety a ja usiadłam na jednym z wielu plastikowych krzeseł ustawionych równo pod oknami. 
Nie miałam jakiegoś konkretnego planu co zrobić gdy już będę w Londynie. Miałam po prostu nadzieję że jakiś plan mnie nawiedzi gdy będę już na miejscu. Jeśli nie, pójdę na żywioł.
- Mam bilety - oznajmił Jus sprowadzając mnie tym samym na ziemie. 
- Tak, tak, już idę - powiedziałam i skierowaliśmy się w stronę odprawy. 
Równo o jedenastej siedzieliśmy w samolocie na naszych miejscach oczekując na start samolotu. Tą wielką maszyną leciałam jeden raz. W wieku trzech lat kiedy to rodzice postanowili przeprowadzić się z Los Angeles do Nowego Jorku. Nie bałam się wtedy więc teraz też nie powinnam, nie?

Po parunastu godzinach lotu byliśmy w Londynie. Nie było tak źle. Powiem więcej, naprawdę polubiłam samoloty. Czuję, że będzie to mój ulubiony środek transportu. 
Wyszliśmy z lotniska i od razu przywitała nas niezbyt ciekawa pogoda. Niebo było przysłonięte ciemnymi chmurami a włosy rozwiewał mi mocny wiatr. Myślałam że te historie o okropnej brytyjskiej aurze to tylko plotki a teraz na własnej skórze przekonałam się że to prawda.
Szybko wsiedliśmy do czarnej limuzyny, która nie wiem jakim sposobem znalazła się pod lotniskiem. Justin mimo moich próśb aby leciał do Niemiec upierał się żeby dowieźć mnie do ciotki całą i zdrową. On faktycznie jest niezastąpiony.
- I pamiętaj - zaczął gdy zatrzymaliśmy się pod domem siostry mojej mamy - zadzwoń do mnie jak najszybciej. Chcę być na bieżąco z tą sprawą - powiedział i uśmiechnął się lekko.
- Będziesz pierwszą osobą, która się dowie, obiecuję - odparłam i przytuliłam mocno chłopaka do siebie. - Daj czadu na koncercie w Berlinie. Pozdrów Beliebers.
Brunet cicho się zaśmiał.
- Pozdrowię.
Ostatni raz pocałowałam go w policzek i razem z moimi walizkami ruszyłam w stronę drzwi do domu Lou.
- Pa Justin! - krzyknęłam za moim przyjacielem.
- Na razie Marisso! - odkrzyknął wsiadając do limuzyny.
Zadzwoniłam dzwonkiem i cierpliwie czekałam aż ktoś mi otworzy. Światło w korytarzu się zapaliło a po chwili usłyszałam szczęk otwieranego zamka. Drzwi otworzyły się i ujrzałam przed sobą uśmiechniętą Lou.
- Marissa - powiedziała blondynka i zamknęła mnie w szczelnym uścisku. - Tak się za tobą stęskniłam, wchodź, mała.
Weszłyśmy razem do domu a następnie skierowałyśmy się do salonu. Przywitałam się z Tom'em. Z małą Lux niestety się nie widziałam gdyż było około dwudziestej trzeciej i zapewne już słodko spała.
- Jak podróż? - zapytał Tom gdy usiadłam na fotelu na przeciwko niego oraz jego żony.
- Długa ale przyjemna - odparłam z uśmiechem.
- Pewnie jesteś zmęczona. Przygotuję ci sypialnię a Tom zrobi ci gorącą czekoladą - zaproponowała ciocia i nie czekając na moją odpowiedź ruszyła do góry.
Uśmiechnęłam się do niej wdzięcznie i powędrowałam za mężczyzną do kuchni. Usiadłam przy wysepce kuchennej i przyglądałam się mojemu wujkowi podczas gdy on przygotowywał dla mnie ciepły napój. 
- One Direction podpisują jutro płyty w centrum handlowym. - Rzucił od niechcenia a ja zdziwiona spojrzałam na niego. - Jeśli nie wiesz jak się z nimi skontaktować to mam nadzieję że ci pomogłem - dodał i uśmiechnięty postawił przede mną kubek z parującym napojem.
- Pomogłeś i to bardzo - przytaknęłam i upiłam łyk.
Tom usiadł na przeciwko mnie i splótł swoje palce spoglądając na mnie.
- Co zamierzasz? - zapytał.
Westchnęłam.
- Nie wiem. Chcę po prostu z nim porozmawiać. Nie wybaczyłabym sobie gdybym z nim paru rzeczy nie wyjaśniła - powiedziałam stukając paznokciami w naczynie. 
- I co dalej?
- Nic. Wrócę do Nowego Jorku i jakoś ułożę sobie życie - rzekłam i zmusiłam się na sztuczny uśmiech mówiący 'Wszystko będzie w porządku'.
Tom pokiwał głową a w kuchni pojawiła się Lou.
- Przygotowałam ci pokój - oznajmiła siadając obok nas.
- Dzięki, Lou. Tom, tobie też. Pójdę już spać. Te strefy czasowe źle na mnie działają - powiedziałam rozbawiona i po pożegnaniu się z nimi całusami w policzek ruszyłam na górę po drodze zabierając moje walizki. 
Zauważyłam że drzwi do pokoju mojej małej kuzynki są lekko uchylone. Zaciekawiona weszłam do środka aby choć na chwilę zerknąć do łóżeczka. Dziewczynka spała z podkurczonymi nóżkami zajmując bardzo małą powierzchnię swojego łóżka. Uśmiechnęłam się na sam widok takiej pozycji. Przykryłam ją delikatnie różowym kocykiem po pocałowaniu ją delikatnie w policzek opuściłam pomieszczenie. 
Korytarzem doszłam do 'mojego' pokoju gdzie zostawiłam walizki po czym rzuciłam się na miękkie łóżko. 
Po obydwu jego stronach stoją dwie etażerki a na nich ustawione są lampki nocne, które akurat teraz były włączone. Nad łóżkiem wisi duży obraz. Obok jednej z etażerek stoi jakaś roślina. Dalej w ścianie wbudowana jest duża,  biała szafa. Podłoga wyłożona jest brązowymi panelami a pokój pomalowany jest na biało. Łóżko przyozdabiają różowe i brązowe poduszki. Obok drzwi na ścianie wisi plazma a pod nią stoi komoda. W rogu pokoju ustawione zostało potężne drewniane biurko, do którego przysunięte jest krzesło. Znajduje się tam także parę mniej istotnych rzeczy, których nie chcę mi się wymieniać. Tak czy siak, pokój naprawdę mi się podoba.
Leniwym krokiem skierowałam się do łazienki gdzie wzięłam szybki prysznic oraz wykonałam wieczorną toaletę. Przebrana w piżamę wskoczyłam pod kołdrę i niemalże momentalnie zasnęłam. Byłam naprawdę wykończona całym tym dniem. Miałam nadzieję że los będzie mi jutro sprzyjał. 

Obudziłam się około godziny jedenastej. Pełna pozytywnej energii zeszłam na dół. W kuchni przy stole siedziała już cała rodzina Atkin'ów. 
- Dzień dobry - powiedziałam radośnie witając się z nimi całusami w policzki. 
- Dzień dobry - odpowiedzieli równocześnie.
Usiadłam obok Lux, która z uśmiechem na ustach mi się przyglądała. 
Z buzi świeciły się jej dwa małe ząbki. Dziewczynka szczypnęła mnie lekko w rękę po czym zaśmiała się.
- Ej, a co to ma być? - zapytałam rozbawiona. - Tak nie wolno, Lux - rzekłam i zaczęłam łaskotać kuzynkę na co ona zareagowała niekontrolowanym śmiechem. 
- No już dziewczyny, dosyć - rzekła uśmiechnięta Lou i położyła przed nami jajecznicę i sok pomarańczowy. 
Po zjedzeniu śniadania udałam się na górę aby się ubrać. Dzisiejszego dnia pogoda nie rozpieszczała więc zdecydowałam się na bawełniany sweter, pod to szarą bokserkę, ciemne, jeansowe rurki, szarą torbę na pasku, tego samego koloru szal oraz beżowe buty emu. Na rękę założyłam parę bransoletek i stwierdziłam że to mi wystarczy jako dodatek. Makijaż ograniczyłam jedynie do błyszczyka oraz tuszu. Włosy splotłam w kłosa, który lekko opadał na moje lewe ramię. Zapakowałam do torby telefon, portfel i inne drobiazgi po czym ponownie zeszłam na dół. 
Z tego co się dowiedziałam od Tom'a One Direction mieli podpisywać płyty o godzinie dwunastej. Miałam więc jeszcze jakieś dziesięć minut. Wiedziałam jednak że lepiej jest wyjść wcześniej. 
Po otrzymaniu dokładnych instrukcji jak dojść do centrum handlowego wyszłam z domu. Droga zeszła mi szybko i już po paru minutach byłam w galerii. Bez problemu odszukałam miejsce, w którym chłopcy rozdawali autografy. Ustawiłam się w kolejce uprzednio wyciągając z torby płytę zespołu. Nie mogłam przecież tak po prostu do nich podejść; musiałam mieć jakiś pretekst. 
Pół godziny stania w kolejce dłużyło mi się niemiłosiernie. Lecz doszłam wreszcie do stołu, przy którym siedzieli wszyscy członkowie 1D. I stało się to, czego bałam się najbardziej. Harry był pierwszy. Automatycznie podpisywał płyty nie patrząc nawet na fanki. Położyłam krążek na stole a Harry nie unosząc nawet na mnie wzroku zapytał:
- Dla kogo podpisać?
Jego głos sprawił że po moich plecach przeszedł przyjemny dreszcz. Już dawno go nie czułam. Prawie zapomniałam ja to jest...
- Dla Marissy - odpowiedziałam cicho lustrując go wzrokiem. On jednak nadal miał opuszczony wzrok. 
- Ładnie imię - przyznał. - Znałem tylko jedną dziewczynę która je nosiła - dodał i wtedy uniósł na mnie swój wzrok. Nasze spojrzenia się spotkały a ja miałam wrażenie że cały świat stanął. Z jego twarzy zniknęła radość ustępując miejsca zdziwieniu. Nie wiedziałam czy mnie pamięta. Chciałam się jednak przekonać.
- Cześć Harry - rzekłam uśmiechając się lekko.

~*~
Tru, tu, tu, tuttu, tu, tu :D Powracam do was z kolejnym zadziwiającym rozdziałem :) Wybaczcie ze dopiero teraz go dodaję ale miałam tak zawalony tydzień, że szkoda gadać :\ W sumie mam jeszcze jutro i pojutrze coś do napisania ale spięłam się i napisałam. Jak dostanę słabą ocenę to to będzie Wasza wina XD Nie no żartuję, nie będzie tak źle ;D 
Co sądzicie? Spodziewaliście się czegoś takiego? ^^ Mam nadzieję że nie :D Starałam się Was zaskoczyć ale czy mi się udało to nie wiem :) Jak myślicie co się stanie w następnym rozdziale? :> Nie powiem Wam. Musicie trochę poczekać ;3 Tak gdzieś do weekendu bo szkoła nie pozwoli mi szybciej napisać nowej notki :\ 
Tak więc, życzę miłej lektury i liczę na Wasze komentarze :D
Mam ogromny zaszczyt ogłosić Wam że przekroczyliśmy magiczną liczbę 200 komentarzy :D  Dziękuję za każdą wyrażoną opinię, oby było ich coraz więcej! =]
Do napisania: Aga - @stylesplanetx xxx

P.S. - Wybaczcie że taki krótki ale musiałam tu przerwać xD