Liczba wyświetleń

piątek, 22 lutego 2013

Rozdział 19 - 'Może skończmy zanim zaczniemy, okay?'

Zanim się zorientowałam byliśmy już w centrum. Postanowiliśmy wejść do Starbucks. Stanęliśmy w kolejce która na szczęście nie była aż taka długa.
- Co chcesz dziś robić? - zapytał Justin.
Przybrałam minę myśliciela i przyjrzałam się uważnie chłopakowi. 
- Co powiesz na mini golfa i pizze? - zapytałam.
- Chętnie - zgodził się mój przyjaciel. Posłałam mu szeroki uśmiech a on to odwzajemnił. 
Podeszliśmy do kasy i zamówiliśmy po jednym Frappuccino. Z gotowymi napojami opuściliśmy lokal i skierowaliśmy się w stronę najbliższego pola golfowego.
- Powiesz mi o co cię gryzie? - spytał Justin gdy szliśmy chodnikiem popijając zimną kawę.
Faktycznie. Moje myśli zaprzątała dziś tylko jedna rzecz - Haylor. Nie mogłam pogodzić się z wiadomością że Harry spotyka się z Taylor. Po prostu nie mogłam. A Justin z znał mnie za dobrze. Zawsze wyczuwał gdy coś mnie dręczyło. Nie mogłam więc skłamać że się myli. Westchnęłam.
- To wszystko przez Harry'ego - zaczęłam. Justin wiedział o wszystkim. Nie było powodu dla którego nie miałabym mu tego nie powiedzieć. Ufałam mu. - On teraz spotyka się z Taylor a ja... - ucięłam nie wiedząc jak dobrać słowa.
- Jesteś zazdrosna - dokończył brązowowłosy upijając łyk Frappuccino.
- Co mam zrobić? - zapytałam smutno.
- Masz dwa wyjścia. Albo się z tym pogodzisz albo nie.
- A co jeśli nie?
- Możesz lecieć do Londynu i mu o tym powiedzieć - rzucił od niechcenia piosenkarz a ja spojrzałam na niego zdziwiona.
- Mówisz poważnie? - zapytałam unosząc brwi do góry.
- Jasne. Musicie wyjaśnić sobie parę rzeczy. Uważam że spotkanie jest najlepszym wyjściem.
Odwróciłam wzrok rozważając słowa Justin'a w mojej głowie. Może mój przyjaciel ma rację? Może powinnam lecieć do stolicy Anglii aby dojść z nim do porozumienia i dowiedzieć się co tak naprawdę się pomiędzy nami stało? 
- Masz rację Justin - przytaknęłam. - Muszę spotkać się z Harry'm i porozmawiać. Co ty na to żebym jechała z tobą do Europy?
Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony. A po chwili to zaskoczenie zmieniło się w radość.
- Świetny pomysł. Wylądujemy w Londynie a drugim samolotem dolecę do Niemiec.
- Nie chcę ci robić kłopotów więc może najpierw polecimy do Berlina a potem ja sama do Londynu.
- Nie kłóć się ze mną bo i tak nie wygrasz - powiedział rozbawiony Jus. - Robimy tak jak powiedziałem.
Przewróciłam oczami ale w głębi duszy uśmiechałam się do siebie.
- Jesteś najlepszym przyjacielem na świecie! - skwitowałam i przytuliłam zdezorientowanego Justin'a.
- A ty jesteś najlepszą przyjaciółką na świecie - rzekł i pogłaskał mnie po plecach. 
Zanim się zorientowaliśmy byliśmy już pod wejściem na pole golfowe. Kupiliśmy bilety i po otrzymaniu kijów i piłeczek skierowaliśmy się na pole numer jeden. 
Gra szła nam całkiem dobrze oprócz małego wypadku jakim było wrzucenie przez Jus'a kija do sadzawki oraz napadu fanek. Koniec końców ja wygrałam a mój kumpel musiał zadowolić się drugim miejscem które było jednocześnie miejscem ostatnim. 
- Następnym razem jak przylecę do Nowego Jorku żądam rewanżu - pogroził i palcem brunet gdy szliśmy w stronę naszej ulubionej pizzerii.
- Okay, okay. Niech ci będzie ale i tak przegrasz - powiedziałam.
- Nie był bym tego taki pewien Mar. Podszkolę się i to ty zajmiesz drugie miejsce.
- Zobaczmy - rzekłam i puściłam mu oczko. 
- A tak zmieniając temat, twoi rodzice zgodzą się żebyś ze mną jechała? - zapytał Justin spoglądając na mnie uważnie.
- Oni ci całkowicie ufają, na pewno się zgodzą - przytaknęłam. - Będziemy tylko musieli nagiąć trochę prawdę...
- A dokładniej? 
- Nie sądzę żeby puścili mnie samą do Londynu więc oficjalnie będę z tobą w Berlinie. 
- Jesteś pewna że to dobry pomysł? - zapytał chłopak unosząc brwi ku górze.
- Tak. Jeśli coś się wyda wezmę całą winę na siebie. Dziękuję że tak się starasz dla mnie. Kocham cię.
- Ja cię kocham bardziej - rzekł Justin i pocałował mnie w czoło. 
Weszliśmy do pizzerii i zajęliśmy stolik w najdalszym zakątku. 
- Duża pepperoni? - zapytał piosenkarz mimo iż znał odpowiedź.
Zawsze bowiem zamawialiśmy tą samą pizze.
Pokiwałam twierdząco głową a Jus złożył zamówienie. Przyjrzałam się uważniej brązowookiemu. Na dzisiejszy dzień zdecydował się ubrać czarne rurki, szarą koszulkę, niebieskiego Full Cap'a którego teraz miał przewieszone przez szlufkę spodni i tego samego koloru Snickersy. Całość dopełniał srebrny naszyjnik z gwizdkiem który miał na szyi oraz złoty zegarek znajdujący się na lewym nadgarstku. 
- Co dziś będziemy oglądać? - zapytał spoglądając na mnie.
- Hmmm... Dziś moja kolej wybierania filmu więc decyduję się na 'Duże dzieci' - powiedziałam i uśmiechnęłam się promiennie.
- Znowu? - zajęczał Jus.
- Tak znowu! Przecież dobrze wiesz jak uwielbiam tą komedię.
- No okay niech ci będzie - zgodził się brązowooki.
Oczekiwanie na pizze spędziliśmy na miłej pogawędce na błahe tematy. Po zjedzeniu posiłku postanowiliśmy wrócić do domu. Żeby oszczędzić nogi zadzwoniliśmy po mojego szofer który bez trudu zawiózł nas na miejsce.
- Co ty na to żebyśmy zrobili muffiny? - zapytałam na wejściu.
- A ty w ogóle umiesz gotować? - odpowiedział pytaniem na pytanie mój przyjaciel spoglądając na mnie podejrzliwie.
- Nieeee, ale ty umiesz!
- Już widzę to nasze gotowanie - mruknął chłopak ale ja puściłam tą uwagę mimo uszu i za rękę pociągnęłam go w stronę kuchni.
Pana Michael'a na szczęście nie było i w spokoju mogliśmy oddać się pichceniu. Z jednej z szafek wyjęłam książkę kucharską a Jus przygotował potrzebne składniki. Po jakiejś pół godzinie mieliśmy gotową masę którą teraz wlewaliśmy do foremek. Nasypałam sobie na rękę trochę mąki którą rzuciłam w Justin'a. 
- Nie powinna była tego robić - pogroził mi palcem brązowowłosy i odegrał się kładąc mi na nos trochę polewy czekoladowej.
- Może skończmy zanim zaczniemy, okay? - zaproponowałam lekko rozbawiona. 
- Masz rację - przytaknął Biebs z trudem kontrolując śmiech. 
Włożyliśmy muffiny do piekarnika i zadowoleni z siebie skierowaliśmy się w stronę salonu.
- Ale zobacz jak ja teraz wyglądam - jęknął piosenkarz wskazując ręką na swoją koszulkę która teraz była cała biała od mąki. 
- Zdejmij ją bo uświnisz całą kanapę - powiedziałam zasłaniając sobie ręką buzię. Mało by brakowało  wybuchnęłabym głośnym chichotem.
Zostawiając moje kumpla samego skierowałam się w stronę kuchni w celu przygotowania paru przekąsek na dzisiejszy wieczór filmowy. Wróciłam do Justin'a z masą chipsów, popcornu, coli i innego niezdrowego jedzenia. Nie zdziwił mnie widok nagiego torsu mojego przyjaciela gdyż często w moim towarzystwie chodził nie do końca ubrany. 
Nigdy nie zapomnę sytuacji która wydarzyła się w jednym z hoteli podczas naszej trasy koncertowej. Kiedy to myśląc że jestem sama w pokoju zobaczyłam mojego przyjaciela całkowicie nagiego. Mój krzyk który wydałam z siebie w tamtym momencie najprawdopodobniej rozniósł się po całym mieście. 
Potrząsnęłam głową wyrzucając to dziwne wydarzenie z mojej głowy i położyłam tacę na stoliku. Justin w tym czasie założył sobie wcześniej wspomnianego Full Cap'a na głowę.
- Zamówiłem chińskie żarcie - oznajmił mi siadając na kanapie. 
- Okay.
Wsunęłam płytę do odtwarzacza i zajęłam miejsce obok mojego przyjaciela. Z kieszeni spodni wyjęłam mojego białego iPhone'a i powiedziałam do Jus'a.
- Zrobimy sobie zdjęcie? 
Biebs pokiwał twierdząco głową a ja odpowiednio ustawiłam telefon. Gdy fotografia była gotowa postanowiłam wstawić ją na Twitter'a. Jak pomyślałam tak zrobiłam. Dodałam również opis: 'Ja i @justinbieber spędzamy czas razem, jest suuuuupeeeeer! xx'. Uśmiechnęłam się spoglądając na zdjęcie. 
- Wyszło świetnie - powiedział Jus spoglądając na ekran telefonu. Ja jedynie pokiwałam twierdząco głową. Z kuchni dobiegło charakterystyczne piknięcie a z korytarza dało się usłyszeć dzwonek do drzwi. Ja poszłam wyjąć muffiny z piekarnika a Justin odebrać zamówienie. 
Po jakiś dziesięciu minutach powróciliśmy do salonu aby kontynuować nasz wieczór filmowy. 
Reszta wieczoru spędziliśmy na gadaniu, śmianiu się i oglądaniu paru innych filmów. Mogę szczerze powiedzieć, że był to jeden z lepszych dni spędzonych z moim najlepszym przyjacielem.

~*~
Rozdział kompletnie mi się nie podoba ._. Chciałam opisać to inaczej a wyszło jak wyszło. Wybaczcie. Notka miała pojawić się wczoraj ale miałam tak zawalony dzień że nawet nie miałam czasu :\ Przepraszam jeszcze raz i mam nadzieję że wynagrodzę Wam to kolejnym rozdziałem który będzie kolejnym zwrotem akcji :D 
Mam nadzieję że zdążę go napisać przed końcem moich ferii, nie bądźcie źli jeśli tak się nie stanie bo na przyszły tydzień mam zapowiedziane aż cztery sprawdziany :\
Tak czy siak do napisania: Aga - @stylesplanetx xx

wtorek, 19 lutego 2013

Rozdział 18 - 'Będziemy tak stać w drzwiach czy wpuścisz mnie do środka?'

Spod poduszki wyciągnęłam telefon. Odblokowuje klawiaturę i patrzę na godzinę. 4:23. 'Dopiero?' - pomyślałam i po głośnym wypuszczeniu powietrza chowam go z powrotem. Jak na złość nie mogłam dziś zasnąć. Nikt nie chciał mnie wpuścić do krainy Morfeusza. A to wszystko przez jedną głupią francę. Taylor Swift. Jak Harry mógł związać się z kimś takim? Nie mogłam w to uwierzyć. Sądziłam, że ma wyższe wymagania i stać go na kogoś lepszego. 

Sięgnęłam po laptopa stojącego na szafce nocnej i włączyłam go. Szybko zalogowałam się na Twittera i moja złość sięgnęła zenitu, gdy zobaczyłam trzy trendsy. Na czwartym miejscu znajdowało się hasło '#Haylor'. Trochę niżej 'Harry' i 'Taylor'. Na moim timeline również znajdowało się wiele tweetów dotyczących tej parki. Ludzie dodawali ich wspólne zdjęcia i pisali co dziś robili. Nie wiem czy byłam wtedy bardziej zła, czy załamana. A może zazdrosna? Ciągle mi na nim zależało. Ciągle go kochałam. I moje serce pękało na kawałki za każdym razem, gdy widziałam nowe fotografie Harry'ego i Taylor. Ze łzami w oczach zamknęłam komputer i wtuliłam się w ciepłą kołdrę. 

Byłam pewna, że wszystko już będzie dobrze. Że powrócę do normalnego życia i zapomnę. Tak się nie stało. Teraz byłam już przekonana co do słów Jeny która mówiła że pierwszą miłość pamięta się najbardziej. 


Około godziny siódmej zeszłam na śniadanie. Wiedziałam, że już nie zasnę a tylko męczyłam się leżąc. Weszłam do kuchni i zajęłam miejsce przy wysepce kuchennej. Już po chwili przed moim nosem pojawił się wielki talerz naleśników z truskawkami i czekoladą. Uśmiechnęłam się wdzięcznie do pana Michael'a i zaczęłam zajadać się posiłkiem. 
- Co tak wcześnie dziś? - zapytał mężczyzna przewracając na patelni kolejny placek. 
- Nie mogłam spać - wzruszyłam ramionami wkładając kolejny kęs do buzi. 
Dalszą konwersację przerwał nam dzwonek do drzwi. Spojrzałam na szefa kuchni a on spojrzał na mnie.
- Spodziewasz się kogoś? - zapytał wycierając ręce o ręcznik i kierując się w stronę drzwi. 
- Ja otworzę! - niemalże krzyknęłam wyprzedzając staruszka. 
Otworzyłam duże mahoniowe drzwi a za nimi ujrzałam uśmiechniętego... Justin'a. Najpierw stałam tam jak wryta z otwartą buzią aby chwilę potem rzucić się przyjacielowi na szyję.
- Justin! - krzyknęłam będąc w jego uścisku. 
Odsunęliśmy się od siebie a ja nadal nie mogłam uwierzyć że Jus tu jest. 
Tumblr_midpa9qvbs1s3ff5bo1_500_largeWpatrywałam się w niego jak w obrazek zastanawiając się, czy rzeczywiście jest prawdziwy. Jadnak uświadomiłam sobie że gdyby nie był nie mogłabym go dotknąć. Chociaż może to sen? Albo fatamorgana? No ale nie jesteśmy na pustyni. Co ja gadam?!
- Będziemy tak stać w drzwiach czy wpuścisz mnie do środka? - zapytał rozbawiony chłopak. 
Walnęłam się lekko w czoło karcąc siebie w myślach jaka to ja jestem niekulturalna. 
- Jasne, sorry - powiedziałam i razem z Justin'em ruszyliśmy do salonu. 
Darowałam sobie śniadanie. 
Usiedliśmy na kanapie a ja zapytałam:
- Co ty tu robisz?
- Przyleciałem żeby zobaczyć moją najlepszą przyjaciółkę - rzekł Justin a po chwili dodał - A co nie wolno mi?
Uderzyłam go lekko w ramię.
- Jasne że można. Po prostu myślałam że uprzedzisz swój przyjazd.
- No wiem. Ale chciałem ci zrobić niespodziankę - odparł brązowowłosy.
- Jak udało Ci się wyrwać? - spytałam. - Miałeś być w Europie. 
- Wczoraj miałem koncert w Amsterdamie. Dopiero jutro mam w Berlinie a że nie chciałem się nudzić w hotelu zorganizowałem szybki wypad do ciebie - wyjaśnił Jus. 
- 'Dopiero jutro' mówisz jakby to było za tydzień. Jesteś pewny że zdążysz wrócić? 
Ja jak zawsze dramatyzowałam. Do dziś nie wiem jak udało nam się zaprzyjaźnić. Mamy tak różne charaktery. On jest typem człowieka robiącego wszystko na ostatnią chwilę, ja wolę być zorganizowana. On jest życiowym optymistą a ja raczej pesymistką. Jak widać przeciwieństwa się przyciągają. 
Tumblr_midckskxj51r9nd3go1_500_large- Na pewno. Dziś zrobimy sobie nasz tradycyjny wieczór filmowy a jutro z rana wrócę samolotem do Niemiec - wzruszył ramionami brązowooki. - Swoją drogą uroczo wyglądasz jak się martwisz - dodał lekko rozbawiony.
Czułam jak się rumienię.
- Oj tam, oj tam - machnęłam ręką uśmiechając się nieśmiało. - Bo się spalę ze wstydu.
Justin spuścił wzrok nadal nie mogąc pohamować swojego śmiechu.
- To może ty się uspokój a ja pójdę się ubrać - powiedziałam i ruszyłam w stronę schodów. 
Weszłam do mojego pokoju a stamtąd skierowałam się do garderoby. Na dzisiejszy dzień postanowiłam wybrać koronkowe, krótkie spodenki, granatową bluzkę, słoty naszyjnik z sercem, beżową torebkę na ramię i tego samego koloru balerinki. Z gotowym zestawem powędrowałam do łazienki gdzie po krótkim prysznicu ubrałam na siebie. Włosy wysuszyłam i zakręciłam na lokówkę. Makijaż ograniczyłam jedynie to tuszu, błyszczyka i lekko brązowego cienia do powiek. Spakowałam do torebki telefon, portfel i inne potrzebne drobiazgi i zeszłam na dół. 
- Możemy iść - oznajmiłam. 
Zaskoczony chłopak wstał z kanapy.
- Ale gdzie? - zapytał.
Myślałam że mu patelnią przywalę w łeb. Wypuściłam głośno powietrze.
- No nie mów że nie wiesz - powiedziałam.
Brunet podrapał się w tył głowy. Sekundę potem jego brązowe tęczówki rozszerzyły się.
- Ach no tak! Pamiętam! - wykrzyknął, wziął mnie pod rękę i żwawym krokiem podszedł do drzwi. Jak na dżentelmena przystało otworzył je przede mną abym mogła jako pierwsza wyjść. Piosenkarz dołączył do mnie i można powiedzieć że ramię w ramię skierowaliśmy się w stronę centrum Nowego Jorku. Zawsze gdy Justin przyjeżdżał spędzaliśmy cały dzień na wygłupach. Chodziliśmy do kina lub na kręgle. Odwiedzaliśmy Starbucks'a albo Milk Shake City. Byłam ciekawa co będziemy robić tym razem.


~*~
Hello every1 :D Planowałam aby rozdział pojawił się wczoraj niestety powiem szczerze nie chciało mi się, jestem leniem xD Ale dziś się postarałam i jest :D Co sądzicie? :) Podoba się czy wprost przeciwnie? Poproszę o szczere komentarze pod spodem :> 
Już teraz mogę powiedzieć że rozdział 20 będzie przełomowy (jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem ;)) 
Rozdział prawdopodobnie w czwartek. Nie jestem pewna ale chyba tak!
Do zobaczyska mośki!
Buziaki: Aga - @stylesplanet xx

sobota, 16 lutego 2013

Rozdział 17 - 'Nie martw się, będę obok'

Poprzez ocean, poprzez morze

Zaczynam zapominać sposobu w jaki na mnie patrzysz


Poprzez góry, poprzez niebo


Potrzebuję ujrzeć twą twarz, potrzebuję spojrzeć w twoje oczy


Poprzez burzę i poprzez chmury


Wyboista droga i teraz do góry nogami


Wiem, że jest trudno spać w nocy


Nie martw się, bo wszystko będzie w porządku


W porządku


Moje życie w ciągu ostatniego roku uległo drastycznym zmianom. Można powiedzieć że zmieniło się o 180 stopni. Sama już nie wiem od czego mogłabym zacząć. Może od początku? Tak, tak będzie najlepiej. 
A więc tak, jakiś miesiąc po wakacjach gościliśmy u mnie w domu Justin'a Bieber'a. Jego menadżer omawiał z moją mamą ważne sprawy dotyczące jego trasy koncertowej. A że moja rodzicielka ma sporo do powiedzenia jeśli chodzi o występy w Nowym Jorku poprosili właśnie ją o pomoc w zorganizowaniu koncertu. Można powiedzieć że na szczęście odwiedzili nas akurat w trakcie gdy grałam na fortepianie. Z początku nie wiedziałam że ktokolwiek przysłuchuje się mojemu małemu przedstawieniu ale gdy zagrałam ostatnią nutę usłyszałam oklaski. Justin powiedział wtedy że mam niesamowity głos i jedyne czego pragnie to abym zagrała jako support na koncertach w Ameryce. Moja matka uważała że to niesamowity pomysł i że od zawsze wiedziała że mam talent. Tak więc ja ćwiczyłam z Justin'em na próbach a menadżerowie (moja mama zdecydowała że to właśnie ona zostanie moim mentorem) ustalali daty i miejsca koncertów. 


Poprzez smutek i walki

Nie martw się, bo wszystko będzie w porządku



W porządku


W ciągu kolejnego miesiąca prób więzi moje i Jus'a mocno się zacisnęły i można było powiedzieć że staliśmy się najlepszymi przyjaciółmi. Spędzaliśmy ze sobą każdą wolną chwilę a że chłopak kupił dom w NY było to bardzo ułatwione. Rozumieliśmy się bez słów i mogliśmy siedzieć w milczeniu całe dnie. 

Cały czas w moim pokoju

Czekam na to, aż zadzwonisz, już wkrótce

Dla ciebie, oh, mógłbym przejść tysiąc mil

Żeby być w twoich ramionach, trzymasz moje serce

Oh ja, oh ja, ja kocham cię

I wszystko będzie w porządku

W porządku

Gdy nadszedł czas na nasz pierwszy wspólny występ byłam strasznie zdenerwowana. Wtedy Justin podszedł do mnie i powiedział: Nie martw się, będę obok. Te słowa podniosły mnie na duchu i wyszłam razem z nim na scenę już bardziej pewna siebie. 
Kolejne występy były już tylko rutyną. Przed koncertem mówiłam sama do siebie: Wychodzę tam, robię swoje i świetnie się bawię. Nabrałam przez to większego dystansu do siebie i nie traktowałam już siebie śmiertelnie poważnie. Wiedziałam że jedyne co muszę robić to być sobą a potem to już jakoś będzie. Każdy występ był inny ale ja i Justin na każdym robiliśmy to co kochaliśmy. Mniej więcej wtedy uświadomiłam sobie w pełni że śpiewanie to to co chce robić do końca życia. Po koncertowe wypady na czekoladowe shake'i do Milk Shake City stały się naszą tradycją. Zupełnie tak samo jak follow'anie i odpisywanie fankom na Twitterze. Razem z Justin'em robiliśmy rzeczy o których nikt inny nie wiedział. Odwiedzaliśmy i przebywaliśmy w miejscach w których nigdy nie byliśmy. Byłam pewna że to prawdziwa przyjaźń. 


Poprzez długie noce i poprzez jasne światła

Nie martw się, bo wszystko będzie w porządku

W porządku

Następnie gdy Jus wyjechał w trasę aby podbijać resztę świata my nadal utrzymywaliśmy kontakt. Czy to przez Twitter'a, rozmowy, sms-y czy Skype'a. Gdy tylko mógł przyjeżdżał chociaż wiedział że następnego dnia musi wracać. Robiliśmy sobie wtedy wieczory filmowe na których oglądaliśmy horrory przez które nie mogłam w nocy spać. Ale to nie miało znaczenia bo spałam z nim a on zawsze śpiewał mi całe 'Believe' zanim nie zasnęłam. Zaczęłam go traktować jak brata. Był członkiem mojej rodziny. Ale czy moglibyśmy być razem? Nie sądzę. Nasze stosunki były zbyt brato-siostrzane aby mogło coś z tego wyniknąć. Poza tym nie chciałabym stracić naszej przyjaźni przez związek który pewnie i tak by nie wypalił. 


Wiesz, że się o ciebie troszczę, zawszę będę tu dla ciebie

Obiecuję, że zostanę dokładnie tutaj



Wiem, że także mnie pragniesz, kochanie, możemy przejść poprzez cokolwiek, bo wszystko 



będzie w porządku


Cały czas utrzymywałam kontakt z Chris'em. On mnie rozumiał jak nikt inny. Pewnie dlatego że znałam go bardzo długo. Często wychodziliśmy na spacery z jego siostrą która rosła w oczach. Chodziliśmy wtedy po parku lub odwiedzaliśmy place zabaw. Często za sprawą małej Naomi bawiliśmy się w rodzinę. Wtedy ja byłam mamą, Christopher tatą a jego siostra naszym uroczym dzieckiem. Chodziliśmy objęci pchając przed sobą wózek z dziewczynką w środku. To były niezapomniane chwile.


Poprzez smutek i walki

Nie martw się, bo wszystko będzie w porządku



W porządku, w porządku


Co do Sophie. Z nią mam niestety słabe kontakty. Wyjechała z rodzicami do Australii przez co niestety nasze relacje się pogorszyły. Oczywiście, piszemy i dzwonimy do siebie ale ciężko jest być przyjaciółkami na odległość. Nie mogę się jej poradzić ani też odezwać się kiedy chce przez strefy czasowe. Ale zawsze mogę na nią liczyć. To ona była pierwszą osobą która dowiedziała się o początku mojej kariery. To ona pierwsza dowiadywała się o wszystkim. I to zawsze ona była najlepiej poinformowana. Z tego co wiem jej związek z Louis'em rozpadł się. Oboje stwierdzili że nie ma sensu być parą kiedy ona jest w Australii a on w Londynie. Uważam jednak, że ich uczucie nie zgasło. Czekają na czas kiedy w końcu będą mogli być razem. I jestem pewna że im się to uda. 

Poprzez smutek i walki

Nie martw się, bo wszystko będzie w porządku

Jeśli chodzi o związki na odległość. Ja i Harry. Zastanawiacie się pewnie co z nami. Powiem jedynie że nie jesteśmy razem. Przez jakiś czas utrzymywaliśmy kontakt niestety z dnia na dzień pogarszał się on aż w końcu całkowicie znikł. Przestaliśmy dzwonić, pisać, rozmawiać. Jedynym środkiem naszej komunikacji były media. Często trafiałam na wywiady z One Direction a on pewnie wiedział o tym że byłam supportem Justin'a. Najgorsze jest to że czuje łzy w oczach kiedy tylko widzę nowe zdjęcia z koncertów czy jakieś filmiki z jego udziałem. Przez cały rok miałam nadzieję że sobie o mnie przypomni. Że napisze, że wróci. Każdego ranka budziłam się z nadzieją że on nadal mnie kocha. Czy tak jest naprawdę? Tego nie wiem. Chociaż sądząc po jego zachowaniu kompletnie wymazał mnie ze swojej pamięci. Ale czy można zapomnieć osobę którą podobno kochało się najmocniej na świecie? Nie wiem. Wiem jedynie tyle że ja nadal go kocham i nieustannie czekam żeby on pokochał mnie na nowo. Może to się nigdy nie wydarzy a ja jestem tylko głupio zakochana? Nie wiem czy ktoś jest w stanie mi na to pytanie odpowiedzieć. Ja nigdy nie zapomnę chwil które z nim przeżyłam. Tak jak obiecałam. Nigdy też nikt nie zajmie miejsca które jest zarezerwowane tylko dla niego w moim sercu. Każdego dnia dotykając naszyjnika który mi podarował przypominam sobie go. Jego loczki, głos, oczy, dołeczki, uśmiech. Jego całego zapamiętałam z najmniejszymi detalami. Czasami mam wrażenie że słyszę jego melodyjny śmiech. Niestety są to tylko przebłyski. 


Myślę, myślę, że kiedy to wszystko jest już skończone, to powraca tylko przez mgłę,
rozumiesz. Jak kalejdoskop wspomnień. Powraca wszystko, za wyjątkiem jego samego. Myślę, że gdy pierwszy raz go ujrzałam, jakaś cząstka mnie wiedziała co może się wydarzyć. I naprawdę, nie chodzi tutaj o jego słowa, czy czyny. Chodzi o uczucie, które pojawiło się razem z nim. Szalonym wydaje się fakt, że nie mogę być pewna czy kiedykolwiek poczuję coś podobnego. I nie wiem, czy powinnam to poczuć. Wiedziałam, że jego świat poruszał się zbyt szybko i spalał wyjątkowo jasnym płomieniem, ale pomyślałam wtedy: "Jak diabeł mógłby pchać mnie w ramiona kogoś, kto przypomina anioła gdy tylko się uśmiechnie?". Może to wiedział, kiedy mnie zobaczył. Zgaduję, że straciłam wszelką równowagę. I myślę, że najgorszą częścią tego wszystkiego, nie było utracenie jego. Tylko to, że zatraciłam siebie. 

Dałabym wszystko żeby jeszcze raz mnie pocałował, żeby jeszcze raz przytulił, żeby jeszcze raz powiedział że mnie kocha. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie mogę go zapomnieć. Że nawet gdybym chciała nie uda mi się to. Ja nie chcę robić sobie nadziei że wszystko będzie dobrze; ja chcę wiedzieć że tak będzie. Jednak na każdym kroku jest coś co mi o nim przypomina. Czy to miejsce, czy to rzecz, czy piosenka. Zawsze znajdzie się takie coś co sprawi że zacznę płakać. Staram się wtedy zrobić wszystko żeby się podnieść, unieść wysoko głowę i powiedzieć całemu światu że już jest dobrze. Ale jestem zbyt słaba żeby robić to za każdym razem kiedy upadam. Dlatego leżę i łkam. I mam nadzieję że samo przejdzie. I wiecie co? Przechodzi. Uświadamiam sobie że nic nie sprawi że on wróci i po prostu wiem że sama muszę dać sobie z tym radę. Czy daję sobie radę? Nie. I nigdy nie będę dawała. Żyję z moim złamanym sercem z dnia na dzień, marząc żeby wreszcie pojawił się ktoś to zdoła je uleczyć. Niestety, gdy już prawie się podniosłam i żyłam znowu pełnią życia dowiedziałam się że Harry spotyka się z Taylor Swift.

~*~
Ta dam! :D Zaskoczyłam Was? Mam nadzieję :) Napracowałam się nad tym rozdziałem, jeśli można go tak nazwać :> Tak jak już pisałam nastąpiła zmiana o 180 stopni. Dosłownie. Marissa i Harry. Jeśli myślicie że to już zakończony rozdział to się mylicie. To jest dopiero początek ich 'Love Story' :) Nie chcę więcej zdradzać, proszę tylko o jedno, napiszcie szczerą opinię w komentarzach i ślicznie proszę aby było ich jak najwięcej :D
Specjalnie dodałam rozdział wcześniej bo jutro wyjeżdżam do Gdańska i nie miałabym nawet czasu a tak się spięłam i dałam radę :3 No, pokażcie jak się cieszycie xD 
Jeśli chodzi o piosenkę, zdecydowałam że ona najlepiej pasuje do sytuacji Hazzy i Mar. Opisuje dokładnie to co teraz dzieje się w ich życiu. A co sądzicie o końcówce? Spodziewaliście się? ^^ 
Niestety musiałam coś wykombinować z Sophie więc tymczasowo mieszka ona w Australii, ale nie martwcie się bo niedługo wszystko się zmieni ;) Nie obyło się również bez wplątania do opowiadania wątku z Justin'em. Czy będzie on kimś ważniejszym? Jeszcze nie wiem.
Więcej nie będę zdradzała, musicie poczekać =]
Pamiętajcie, liczba komentarzy zależy od szybkości pojawienia się rozdziału.
Buziaki - Aga - @stylesplanetx xxx

piątek, 15 lutego 2013

Rozdział 16 - 'Paczka? Do mnie?'

Sądzę, że nie zdajesz sobie sprawy z tego kim tak naprawdę jesteś, dopóki nie stracisz tego kim byłeś.

Nie wiem czy byłam bardziej zrozpaczona czy zła następnego ranka zaraz po przebudzeniu. Pierwszą rzeczą lub raczej osobą o jakiej pomyślałam był Harry. Łzy pojawiły się razem z wspomnieniami. Wiedziałam że nie mogę się nad sobą użalać. To nic nie da a jeszcze pogorszy mój stan. Starłam grzbietem dłoni cieknące po moich policzkach słone krople i wstałam z łóżka. Postanowiłam skierować się na dół aby napić się zimnej wody która ugasiłaby moje pragnienie. 

Weszłam do kuchni i od razu rzucił mi się w oczy wysoki mężczyzna w białym stroju szefa kuchni. Krzątał się wokół gotujących się potraw nucąc pod nosem jakąś nieznaną mi melodię. Zmrużyłam oczy zastanawiając się czy wzrok z rana nie płata mi figli. Jednak gdy 'kucharz' mnie zobaczył byłam pewna że to nie żadna fatamorgana. 
- Jak sądzę panna Marissa - powiedział. Pokiwałam twierdząco głową. Mężczyzna wytarł ręce o ręcznik zawieszony przez ramię i wyciągnął ją w moją stronę. - Michael Samuel.
Uścisnęłam jego dłoń i również się przedstawiłam. Byłam jeszcze trochę zdezorientowana a w mojej głowie kłębiło się mnóstwo pytań. Na szczęście pan Michael wyjaśnił mi powód swojej obecności w moim domu.
- Twój ojciec zatrudnił mnie jako kucharza. Wcześniej prowadziłem restaurację we Włoszech - uśmiechnął się przyjaźnie. Dziwnym trafem od razu polubiłam tego mężczyznę. 

Nagle w mojej głowie pojawiła się zapalona żarówka.
- Ach no tak - przytaknęłam. - Michael Samuel, właściciel restauracji 'In Italy'. Rodzice opowiadali mi o panu. Jadali u pana podczas miesiąca miodowego a potem przyjeżdżali co roku bo tak im smakowały pana dania.
- Naprawdę? Bardzo mi miło z tego powodu. Mam nadzieję że zasmakują również tobie - rzekł kucharz i odwrócił się w stronę kuchenki. Zajęłam moje standardowe miejsce przy wysepce. Na jakiś czas zapomniałam o dręczących mnie dotychczas myślach. - Na co masz ochotę?
- Na gofry! - niemalże krzyknęłam.
Pan Michael był około sześćdziesięcioletnim mężczyzną z mocno zakręconymi siwymi wąsami. Bez wątpienia mógłby być moim dziadkiem. W jego głosie można było usłyszeć włoski akcent który był pewnie skutkiem długoletniego mieszkania we Włoszech. 
- A właśnie - odwrócił się w moją stronę szef kuchni. - W korytarzu stoi paczka dla ciebie.
Zdziwiona spojrzałam na staruszka. 
- Paczka? Do mnie? - zapytałam na co pokiwał twierdząco głową. 
Wstałam z miejsca i skierowałam się w stronę drzwi wejściowych. Rzeczywiście. Pod ścianą stał wielki prezent. A obok niego wielki bukiet czerwony róż. Podeszłam bliżej wielkiej niespodzianki i uklęknęłam. Odwiązałam niebieską wstążkę i otworzyłam wieczko. W środku znajdował się ogromny miś. Wielkością dorównywał mi. Jego futerko było koloru beżowego a na puchatej mordce królował szeroki uśmiech. Mocno się do niego przytuliłam. Był przesiąknięty tak dobrze znanym mi zapachem. Dopiero teraz zauważyłam przyczepioną do róż kopertę. Chwyciłam ją i otworzyłam. Wzrokiem sunęłam po tekście zapisanym na niej.

Włącz: http://www.youtube.com/watch?v=MrL7NiiQTHI


Kochana Marisso!


Wybacz za tak niestaranne pismo niestety piszę ten list na kolanie w pośpiechu. Zaraz wylatuje chociaż pewnie gdy będziesz to czytać ja będę już w drodze. 

Nie chcę żebyś płakała, smuciła się i rozpamiętywała. Chcę abyś była szczęśliwa. Jestem pewny że znajdziesz kogoś lepszego ode mnie. Kogoś kto da Ci wszystko. Kogoś kto na Ciebie zasługuje bo jesteś niesamowitą osobą. Ja na pewno nie jestem tym kimś. Chociaż bym chciał. Twoja miłość jest czymś wyjątkowym. I jestem cholernym szczęściarzem bo obdarzyłaś mnie nią. Wspaniale było czuć Cię blisko siebie. Wspaniale było mieć Cię obok siebie. Bo byłaś i jesteś całym moim światem. Jedyną osobą którą pokochałem tak mocno i tak szczerze. Nie wiem co by było gdybym Cię nie spotkał. Moje życie byłoby wtedy zapewne takie samo. Monotonne, szare, nudne. Wniosłaś światło i szczęście do mojego świata. Sprawiłaś że nauczyłem się kochać i być kochanym. Dziękuję Ci za każdą sekundę, minutę, godzinę, dzień. Dziękuję za każde spojrzenie, uśmiech, dotyk, słowo. Za każdy śmiech. Za każdy uścisk. Za każdy pocałunek. Za wszystko. 
Pamiętaj, w moim sercu zawsze będzie dla Ciebie miejsce. Mam nadzieję że kiedy w końcu będziemy mogli być razem znajdziemy siebie. Tymczasem żyj chwilą i błagam, nie zapomnij chwil które razem przeżyliśmy.

Harry x.


Na papierze zostały mokre plamy zapewne po jego łzach. Przybyły do nich także moje przez co cały list był przesiąknięty a tusz w niektórych miejscach rozmazał się. Cały czas ściskałam w dłoniach naszyjnik który od niego dostałam. Czułam się rozdarta. Brakowało mi go. Tak okropnie mi go brakowało. Chciałam żeby tu był. Żeby wrócił i przytulił. I powiedział że wszystko będzie dobrze. Jednak tak jak zawsze, tak się nie stało a ja kolejny raz się rozczarowałam. 



~*~
Wiem że rozdział okropnie krótki i w ogóle jakiś taki dupowaty niestety nie mam żadnego pomysłu co by tu jeszcze dodać >.< Nie gniewajcie się. W nagrodę w następnym rozdziale nieźle Was zaskoczę :D (mam nadzieję). Nastąpi zwrot akcji o 180 stopni :) Czy to będzie zmiana pozytywna? Tego dowiecie się w niedzielę :> Czekam na Wasze opinie i proszę komentujcie, dobrze wiecie jak to podnosi na duchu bo zapewne sami też piszecie opowiadania ;)
Przesyłam Wam tysiąc buziaków, kochani ;3 - Aga - @stylesplanetx xxx

czwartek, 14 lutego 2013

Szablony

Wiem, wiem. Spóźniłam się z ich dodaniem niestety byłam lekko zajęta. Szablony nie są idealne, świetne. Są nijakie. Gdy próbowałam zrobić coś na zamówienie stałam pod presją i po prostu bałam się że się nie spodobają. To pewnie dlatego są tak beznadziejne. Przepraszam Adę (jej blog) dla której owe prototypy zrobiłam. Mam nadzieję że choć troszkę Ci się podobają. Jeśli nie, wybacz. Nie wyszły mi.





Postaram się jeszcze coś wykombinować jednak niezwykle ciężko było mi znaleźć zdjęcia Lou i Hazzy w garniturach gdzie jeszcze tło pasuje a dodatkowo stoją sami :\ Może coś ci się spodobało i ustawisz to jako zdjęcie główne, nie wiem. Jeśli coś jeszcze stworzę dodam to na pewno. Aha i jeśli masz/wiesz gdzie znaleźć ich zdjęcia w garniturach daj znać :) Będzie mi wtedy o wiele łatwiej coś przygotować.

Teraz parę szablonów które robiłam od tak sobie. Na nowe blogi lub po prostu z nudów :) 










Rozdział niestety nie pojawi się dzisiaj ._. Wczoraj byłam na basenie, dziś uzupełniałam zaległości i kompletnie nie miałam czasu na pisanie. Jeszcze te Walentynki i akcja a Twitterze. Mam nadzieję że mi wybaczycie :) Postaram się aby na jutro był już gotowy :) Buziaki, Aga - @stylesplanetx xxx

Wesołych Walentynek, nie martwcie się jeśli jesteście same, ja tu jestem z Wami :D
Taka mała gra na osłodę ;')


'One Valentine's Day me and Harry went on date at my house. We ended up kisssing.' Wow, to najprawdziwsza prawda xD Napiszcie w komentarzach co Wam wyszło ;)



Liebster Award 4

Nadrabiam zaległości z Liebster Award :D Z tego co udało mi się dowiedzieć dostałam jeszcze trzy nominacje (jeśli o jakiejś zapomniałam przepraszam bardzo, jednak troszkę się pogubiłam). Dziękuję za nie serdecznie! Nie wiem co mogłabym jeszcze powiedzieć także przejdę do pytań i odpowiedzi :)

Nominację dostałam od autorek blogów:

http://justletmebeee.blogspot.com/ 
http://iwillneverforgetthe1d.blogspot.com/
* http://larrylovee.blogspot.com/

Zestaw pytań i odpowiedzi numer jeden:

1.Dlaczego zacząłeś/ełaś pisać bloga?

Zobaczyłam że innym dziewczynom sprawia to wiele frajdy i pomyślałam dlaczego mi by nie miało.

2.Dlaczego właśnie o tej tematyce?

Sama chciałabym przeżyć podobną historię i w sumie opisuję tutaj moje marzenia.

3.Twój idol/ka?

One Direction, Ed Sheeran, Selena Gomez, Cher Lloyd, Demi Lovato, Conor Maynard i wiele, wiele innych.

4.Ulubiona piosenka.

To się często zmienia ale obecnie Icona Pop - I love it.

5.Ulubiony kolor.

Niebieski, fioletowy i czarny.

6.Jakie jest Twoje największe marzenie?

Spotkać 1D, wyjechać do Anglii, żeby rodzice byli ze mnie dumni.

7.Gdybyś mógłbyć/abyć zwierzęciem, jakim byś był/a?

Kotem!

8.Gdybyś musiał/a wybrać, wolałbyś/abyś być szczęśliwa, ale biedna, czy bogata, ale bez szczęścia?

Szczęśliwa ale biedna.

9.Chciałabyś zmienić coś w swoim życiu?

Chciałabym być troszkę starsza i mieszkać w Anglii.

10.Angielski, czy Niemiecki?

Angielski bo bardziej popularny, ale niemiecki bo łatwiej mi idzie nauka.

11.Opisz się w 3 słowach.

Dziwna, zabawna, wierna.

Zestaw pytań i odpowiedzi numer dwa:


1) Co skłoniło Cię do pisania bloga?

Było, patrz wyżej.

2) Twój ulubiony zespół muzyczny?

One Direction.

3) Czy gdybyś chci
ała pojechać na koncert swojego ulubionego zespołu i miałabyś takie możliwości , potrafiłabyś/potrafiłbyś trzymać to w tajemnicy>

Tak.

4)Gdybyś mógł/mogła zabrać a bezludną  wyspę 3 rzeczy co to by było?

Harry'ego Styles'a, żelki i kakao.

5)Tolerujesz osoby o ciekawej orientacji seksualnej?

Tak.

6) Masz jakiegoś pupila? Jak tak to jakiego ? I jak się wabi ?

Nie.

7)Jaki masz ulubiony kolor?

Było, patrz wyżej.

8) Stawiasz na dres czy elegancję?

Na wygodę.

9)Palisz papierosy?

Nie.

10) Najprzystojniejszy twoim zdaniem  wokalista z zespołu 1D?

Zayn.


Zestaw pytań i odpowiedzi numer trzy:



1.Dlaczego założyłaś/eś bloga?
Było, patrz wyżej.

2.Czym się inspirowałaś/eś?
Było, patrz wyżej.

3.Opisz sb w dwóch-trzech zdaniach.
Zwariowana dziewczyna z mnóstwem pomysłów. Silna ale i wrażliwa, odważa ale i nieśmiała. Potrafiąca rozweselić każdego komu jest smutno.

4.Co jest Twoim marzeniem?
Było, patrz wyżej.

5.Ulubiony zespół, artysta/stka? 
Bylo, patrz wyżej.

6.Twój idol i dlaczego go podziwiasz? 
One Direction. Za to że nikogo nie udają, że są sobą. Za to że kochają to co robią a przy tym są normalnymi nastolatkami.

7.Twoje hobby.
Pisanie, czytanie, słuchanie muzyki, eksperymentowanie na photoscape.

8.Z czym Ci się kojarzy róża? 
Czerwony kolor, kolce, nie pachnie.

9.Gdzie spędziłabyś/byś wymarzone wakacje? 
Na Karaibach, Hawajach lub w Anglii.

10.Gdybyś stał/a się sławny/a, co by było twoim pierwszym dokonaniem? 
Legalizacja związków homoseksualnych.

Dziękuję za każdą nominację z całego serca! Pozdrawiam, Aga xxx

wtorek, 12 lutego 2013

Rozdział 15 - 'Mam wrażenie że cały świat się na nas uwziął''

Czy byłam szczęśliwa? Bez wahania mogę powiedzieć że tak. Ale czym jest szczęście? Filozofowie powiedzieliby że jest emocją, spowodowaną doświadczeniami ocenianymi przez podmiot jako pozytywne, natomiast ludzie zakochani powiedzieliby że to pewność że masz obok siebie kogoś ważnego. Kogoś kto jest dla ciebie wyjątkowy, kogoś na kogo zawsze można liczyć. Kogoś kogo kochasz. 
Czy ja miałam taką osobę? Tak. Od niedawna tak. I czułam że jestem potrzebna. Czułam się doceniana. Wiedziałam że nie jestem sama. Że zawsze jest obok mnie ktoś kto przytuli, pocieszy, pocałuje. Po prostu będzie. W tym całym pośpiechu jakim jest życie trzeba znaleźć też czas na rzeczy przyjemne. Aby w swojej głowie wcisnąć pauzę i niczym się nie przejmować. Żyć chwilą. 'Carpe diem' - powiedział Horacy. 'Chwytaj dzień'. Bez namysłu mogę stwierdzić że jest to moje motto życiowe. Że są to słowa którymi się kieruję. 
- O czym myślisz? - zapytał Harry sprowadzając mnie tym samym na ziemie. 
Uśmiechnęłam się do niego słabo.
- Nad niczym i nad wszystkim - odpowiedziałam.
Siedzieliśmy pod drzewem opierając się o jego pień. Chłopak bawił się moimi palcami co jakiś czas złączając je ze swoimi. Słońce kierowało się już ku zachodowi. Powoli miało zniknąć w tafli wody. Już teraz jego coraz słabsze promienie odbijały się w falowanej powierzchni. Nie wiedziałam która była godzina. Nie za bardzo mnie to interesowało. Dla mnie liczył się wtedy tylko Harry i ja. Cała reszta mogłaby nie istnieć. Można było powiedzieć że w jego oczach był zawarty cały mój sens życia. Cały mój świat. Wszystko co miałam. 

- Wiesz że zaraz będę musiał cię odwieźć? - bardziej oznajmił niż zapytał Hazza.
Pokiwałam smętnie głową. 
- Wiem.
- Inaczej twój tata mnie zabije - rzekł rozbawiony Loczek.
- Nie zabije, nie ma go w domu - wzruszyłam ramionami.
- Czyli mamy jakąś rezerwę czasu? - spytał chłopak i poruszył zabawnie brwiami co spowodowało u mnie niekontrolowany napad śmiechu.
- Można tak powiedzieć - przytaknęłam a w oczach Harry'ego zatańczyły dwie iskierki.
Kędzierzawy przyciągnął moją twarz do swojej aby chwilę potem złączyć nasze usta w czułym pocałunku.
- Kocham cię - powiedziałam gdy nadal stykaliśmy się czołami. 
Harry uśmiechnął się uroczo i pocałował mnie w nos.
- Ja ciebie też - odpowiedział. 
Objął mnie szczelniej a ja położyłam głowę na jego ramieniu. Słońce już całkowicie zniknęło za horyzontem. Nie poruszałam tematu jego jutrzejszego wyjazdu. To nie była łatwa sprawa a ja nie chciałam psuć tej romantycznej chwili. Gdzieś w głębi duszy miałam nadzieję że jednak zostanie. Były to jednak dalekie pragnienia. Wiedziałam że nie zostawi zespołu dla jakiegoś tam wakacyjnego zauroczenia. Ja również nie mogłam z nim wyjechać ze względu na ojca. Nie puściłby mnie. Nawet gdyby udało mi się wylecieć tata od razu posłałby po mnie ochroniarzy który zabraliby mnie z powrotem do Nowego Jorku. Czekałby mnie pewnie szlaban i zakaz wychodzenia z domu przez rok. Jednak mała cząstka mnie chciała z nim uciec. Chciała się dowiedzieć jak to jest żyć pełnią życia. Chciała się dowiedzieć jak to jest.

Włącz: http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=aNzCDt2eidg


Chłopak zatrzymał samochód pod moim domem. Zgasił silnik, westchnął i spojrzał na mnie. 

- Nie chcę wyjeżdżać - powiedział.
Uśmiechnęłam się lekko.
- Ja też tego nie chce - rzekłam. 
Harry skierował wzrok przed siebie.
- Chciałbym żeby to nie było takie skomplikowane.
- Dobrze wiesz że ani ty nie możesz zostać ani ja jechać. Z tej opresji nie ma wyjścia - odparłam uważnie przyglądając się Lokowatemu. 
Pomiędzy nami nastała cisza. Oboje rozmyślaliśmy nad zaistniałą sytuacją. Jako pierwszy przemówił Harry.
- Mam wrażenie że cały świat się na nas uwziął.
Pokiwałam zgodnie głową. Zielonooki wreszcie na mnie spojrzał.
- Będę za tobą tęsknił, Marissa - powiedział.
- Ja za tobą też, Harry - odpowiedziałam i nagle poczułam że w moich oczach kumulują się mokre krople. Nie chciałam jednak żeby wypłynęły. Byłam jednak zbyt wrażliwa aby tłumić w sobie uczucia więc chwilę potem poczułam jak po moich rumianych policzkach spływają dwa słone strumyki. Harry starł je szybko swoim kciukiem. 
- Nie chcę być facetem przez którego płaczesz. Nie jestem wart twoich łez - rzekł i uśmiechnął się słabo lecz dostrzegłam że jego oczy również stały się zaszklone. 
Brązowowłosy przysunął moją twarz przy pomocy rąk bliżej siebie. Musnął moje usta najprawdopodobniej ostatni raz. Z początku zwykły całus przerodził się w namiętny pocałunek jakby miał nam wystarczyć na długi okres czasu. W końcu jednak odsunęliśmy się od siebie. Zagryzłam dolną wargę w milczeniu patrząc na Harry'ego który jedynie wypuścił głośno powietrze. Niewiele myśląc otworzyłam drzwi samochodu i wyszłam na pusty chodnik. Chłopak zrobił to samo i stanął przede mną. Nasze ciała stykały się ze sobą. Złączył nasze ręce które bezwładnie zwisały w dół. Patrzałam z niewyobrażalnego bliska w jego zielone oczy w których tańczyły słabe iskierki. Czułam zapach jego włosów. Jabłkowy. Przytuliłam się do niego mocno a on położył dłonie na mojej talii. Schowałam twarz w zagłębieniu jego ramienia i miałam ochotę nigdy nie wyjść z jego uścisku. Niestety wiedziałam że wszystko co dobre kiedyś się musi skończyć. Odsunęliśmy się więc od siebie nadal jednak będąc w swoich ramionach. 
- Obiecaj że nigdy nie zapomnisz tego co razem przeżyliśmy - powiedział Harry patrząc w moje oczy w których ponownie zgromadziły się łzy. 
- Obiecuję.
Musnęłam jego usta jeszcze raz i nawet na niego nie spoglądając skierowałam się w stronę bramy wejściowej. Weszłam na moją posesję i położyłam rękę na jednym ze szczebli żelaznego wejścia. Dopiero teraz uniosłam wzrok na chłopaka o kędzierzawej fryzurze.
- Żegnaj, Harry - powiedziałam łamiącym się głosem i nie czekając na całkowite rozklejenie się pobiegłam w stronę drzwi. 
Szybko weszłam do środka i po ich zamknięciu osunęłam się plecami na podłogę. Już nie było odwrotu. Płakałam. Gorzkie łzy płynęły po moich policzkach strumieniami. Nie mogłam ich zatrzymać. Wiedziałam że już go nigdy nie zobaczę. On wróci do swojego życia a ja do swojego. Zapomnimy o sobie a obietnice które sobie przysięgliśmy nie będą nic warte. Nie chciałam tego ale może właśnie tak miało być? Może nie byliśmy sobie pisani? Może na naszej drodze zostanie postawiony kto inny kogo pokochamy bardziej i mocniej? Nie wiem. Czas pokaże. 
Przede mną stanął wysoki mężczyzna o solidnej budowie. Mój ojciec. Spojrzałam na niego lecz nie mogłam odczytać z jego wyrazu twarzy nic przez łzy które kompletnie zasłoniły mi pole widzenia. 
- Gdzie byłaś? - zapytał oschle.
- Z Harry'm.
- Zabroniłem ci się z nim spotykać.
- Miałeś być we Włoszech - powiedziałam nie zważając na jego ostatnią wypowiedź.
- Wróciłem po ważne papiery - odpowiedział. - Ale nie spodziewałem się po powrocie do domu zobaczenia że moja córka szlaja się z jakimś rozpieszczonym gwiazdorem! - podniósł ton głosu przez co ja zacisnęłam mocniej powieki. 
Poczułam lekkie ukłucie w sercu. Wstałam z podłogi.
- Mam prawo spotykać się z kim chce! - wykrzyknęłam.
Z moich oczu nadal spływały słone krople. 
- Nie, póki ja jestem twoim ojcem - odpowiedział twardo tata.
- Nie będziesz mi mówić z kim mam się spotykać a z kim nie! - krzyknęłam zaciskając ręce w pięści. W ogóle nie kontrolowałam moich emocji. Jednocześnie krzyczałam i płakałam.
- Wiedziałem że tak będzie - powiedział ojciec zniżając ton głosu. - Zranił cię a właśnie przed tym chciałem cię uchronić.
Rozluźniłam dłonie i spojrzałam na niego zdziwiona. Starałam się nie dać tego po sobie poznać. 
- Nie zranił mnie - zaprzeczyłam. - Po prostu wyjeżdża.
- Na jedno wychodzi. Zrobił ci nadzieję i po prostu wyjedzie.
Chwilę staliśmy w milczeniu. Niepotrzebnie w tamtej chwili przypomniał mi się Harry. Do moich oczu napłynął kolejny ocean łez. 
- Dlaczego wszyscy odchodzą z mojego życia? - zapytałam łamiącym się głosem. - Najpierw Jeny, potem o mało co nie straciłam Chris'a a teraz jeszcze Harry. 
Ojciec westchnął i... przytulił mnie. Zdziwiło mnie to jednak odwzajemniłam uścisk. 
- Niektórzy odchodzą aby inni mogli przyjść - powiedział. 
- Ale czy to musi tak boleć? 
- Z czasem ból ustąpi. Będzie lepiej.
- Obiecujesz? - zapytałam odsuwając się od niego.
- Obiecuję - powiedział.
Uśmiechnęłam się słabo.
- Dzięki tato za rozmowę.
- Nie ma za co, kochanie - rzekł i pocałował mnie w czoło. 
Powolnym krokiem ruszyłam do góry. Weszłam do mojego pokoju i położyłam się na łóżku. Podkuliłam nogi i ponownie zapłakałam. Z moich oczu wyleciało dziś więcej łez niż przez całe moje życie. Zawsze źle znosiłam rozstania. Szybko się przywiązywałam do ludzi. Najgorsze w tym wszystkim było jednak to że nawet gdybym chciała nie mogę go zapomnieć. Nie jest łatwo wymazać z pamięci osobę którą kochało się całym sercem. Nawet jeśli znało się ją jedynie parę dni. Wiedziałam że jeszcze nie raz będę wspominała jego urocze dołeczki, piękny uśmiech, słodkie loczki i te wspaniałe zielone oczy. Jego usta, jego dotyk, jego spojrzenie, każdy gest którym mnie obdarowywał. To wszystko było wyryte w moich wspomnieniach. Kawałek mojego serca zawsze będzie należał do niego. Zawsze będzie w nim miejsce.
Podniosłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Po nastawieniu wody weszłam pod prysznic. Miałam nadzieję że cały stres i ból z dzisiejszego dnia po prostu spłynie ze mnie i wreszcie doznam pewnego rodzaju ukojenia. Po długiej kąpieli przebrana w piżamy i przygotowana do snu opuściłam łazienkę. Chwyciłam gitarę i razem z nią weszłam pod ciepłą kołdrę. Szarpnęłam struny instrumentu grając pierwsze nuty piosenki 'Summer Love' - One Direction. Ta piosenka w pewnym sensie opisywała los mój i Harry'ego.

Nie mogę uwierzyć, że pakujesz swoje walizki
Tak mocno starając się nie rozpłakać
Przeżyłam najlepsze chwile i teraz jest najgorszy czas
Ale musimy się pożegnać

Nie obiecuj, że będziesz pisać
Nie obiecuj, że zadzwonisz
Po prostu obiecaj, że nie zapomnisz, że mieliśmy to wszystko

Ponieważ byłeś mój latem
Teraz wiemy, że to prawie koniec
To wydaje się jak śnieg we wrześniu
Ale ja zawsze będę pamiętała
Byłeś moją letnią miłością
Zawsze będziesz moją letnią miłością

Marzę, byśmy mogli być teraz sami
Jeżeli moglibyśmy znaleźć miejsce do ukrycia się
Sprawić, by ostatni raz, był jak pierwszy raz
Wcisnąć guzik i przewinąć

Nie mów słowa, które jest na twoich ustach
Nie patrz na mnie w ten sposób
Po prostu obiecaj, że będziesz pamiętać
Kiedy uczucia wyblakną

Ponieważ byłeś mój latem
Teraz wiemy, że to prawie koniec
To wydaje się jak śnieg we wrześniu
Ale ja zawsze będę pamiętała
Byłeś moją letnią miłością
Zawsze będziesz moją letnią miłością

Więc proszę, nie czyń tego jeszcze trudniejszym
Nie możemy tego ciągnąć dalej
I wiem, że nie ma niczego, co chciałabym zmienić, zmienić

Ponieważ byłeś mój latem
Teraz wiemy, że to prawie koniec
To wydaje się jak śnieg we wrześniu
Ale ja zawsze będę pamiętała

Byłeś moją letnią miłością (letnią miłością)
Zawsze będziesz moją letnią miłością
Zawsze będziesz moją letnią miłością (letnią miłością)
Zawsze będziesz moją letnią miłością
Zawsze będziesz moją letnią miłością



Odłożyłam gitarę na bok i wytarłam łzy które płynęły po moich policzkach od samego początku piosenki. Zwinęłam się w kłębek i pozwoliłam aby emocje uszły ze mnie. Nie zatrzymywałam płaczu. Wiedziałam ze to nic nie da. Musiałam po prostu pozwolić samej sobie  zapomnieć. 



~*~
No i jest piętnastka :) Taka smutna, czarno biała. Tak właśnie miało być. Niestety. Jak myślicie to koniec związku Marissy i Harry'ego czy wprost przeciwnie? A może Mar pozna kogoś innego? Jak potoczą się ich losy? Główkujcie. Czekam na Wasze pomysły/domysły w komentarzach :> 
Wreszcie mam ferie a wiecie co to oznacza :D Częstsze rozdziały ;3 Będę się starała aby pojawiały się co dwa dni. Jeśli nie będę miała jakiegoś wyjazdu czy coś, oczywiście :) Jutro postaram się nadrobić Liebster Award i szablony. A właśnie co sądzicie o nowym wyglądzie bloga? Cały czas eksperymentuje więc prawdopodobnie będzie się jeszcze zmieniał xD
Aha i jeszcze jedna ważna sprawa. Na paru innych blogach widziałam że istnieje takie coś jak 'Pytania do bohaterów'. Osobiście uważam że to świetny pomysł i zdecydowałam dlaczego u mnie nie może takiego czego być. Tak że jeśli chcecie zadać pytanie Marissie, Harry'emu, Sophie, Louis'owi, Chris'owi czy nawet mi zadajcie je śmiało. Chętnie odpowiem na nie w ich imieniu :) Napiszcie tylko do kogo je kierujecie ;)
Do zobaczyska! Aga - @stylesplanetx xxx

Zapraszam na mojego nowego bloga którego zacznę już wkrótce. A tymczasem zapoznajcie się z bohaterami i historią :)